fbpx
fot. Alberto Cristofari/A3/Contrasto/East News
Michał Jędrzejek marzec 2019

Nietypowe światy Olivera Sacksa

Gdy czytamy opowieści Sacksa, najpierw pojawia się zdumienie. Zaczynamy myśleć o różnych światach, w których żyjemy jako ludzie, jako istoty żywe, kształtowane przez specyfikę naszej percepcji, pamięci, zdolności intelektualnych. Następnie zaś przychodzą uczucia głębokiego szacunku i empatii dla przedstawionych bohaterów.

Artykuł z numeru

Jak pięknie różnią się nasze mózgi

Jak pięknie różnią się nasze mózgi

Poznałem jego książki na I roku studiów. Kurs wprowadzający do filozofii prowadził znakomity wykładowca, który analizowane teksty uzupełniał przykładami z literatury pięknej i z prac popularnonaukowych. Gdy więc biedziliśmy się nad Kartezjuszem, Lockiem i Kantem oraz pytaniami o to, które elementy naszego poznania są wrodzone, a które nabyte dzięki doświadczeniu, nasz nauczyciel przyniósł Antropologa na Marsie Sacksa. Przeczytał fragmenty jednego z rozdziałów, a nasza trójka – zajęcia były prowadzone dla kameralnej grupy – słuchała ich niczym nieco smutnej baśni albo opowieści o niezwykłej, dalekiej krainie.

Bohaterem był Virgil, mężczyzna niewidomy od wczesnego dzieciństwa, ceniony masażysta, wiodący spokojne życie. Gdy miał 50 lat, okazało się, że otrzymał w przeszłości błędną diagnozę i po stosunkowo prostym zabiegu zdjęcia katarakty będzie mógł odzyskać wzrok. Mimo pewnych wahań zdecydował się na operację. Inaczej jednak niż w przypadku opisanych w Nowym Testamencie Jezusowych cudów niewidomy Virgil nie przejrzał od razu. Początkowo dostrzegał tylko chaos światła, barw i ruchu. Przez długie tygodnie uczył się łączenia różnych obiektów w całość (widział łapy, nos, ogon, ale nie dostrzegał całego kota) i umieszczania ich w trójwymiarowej przestrzeni. Okazało się, że wizualna percepcja nie jest czymś naturalnym, lecz wymaga długiej nauki. U małych dzieci, których kora mózgowa gotowa jest zaadaptować się do różnych form postrzegania, proces uczenia przebiega dość szybko – inaczej jest z człowiekiem dorosłym. Przypadki przywrócenia wzroku po dekadach niewidzenia są niezwykle rzadkie. Virgil wraz z (niepełnym) odzyskaniem wzroku i odłożeniem laski dla niewidomych stracił dawną pewność ruchów i samowystarczalność. Gdy po kilku miesiącach w wyniku ataku innej choroby ponownie utracił wzrok, poczuł ulgę. Jak pisze Sacks: wrócił do świata tych zmysłów, które dobrze zna, do swojego prawdziwego domu.

Pierwszy wniosek był dość klarowny: nawet tak, zdawałoby się, prosta czynność jak widzenie jest czymś nabytym i wyuczonym – od urodzenia mamy zdolność jedynie do postrzegania niezorganizowanych barw i ruchu. Jednak brytyjski neurolog w tej krótkiej historii swojego pacjenta przemycił o wiele więcej niż argument w filozoficznej dyskusji. Pokazał bowiem nie tylko kliniczny przypadek, ale i żywego człowieka z jego nadziejami i rozczarowaniami. A niejako na marginesie opowiedział o tym, jak złożonym i pasjonującym procesem jest samo postrzeganie świata (wiedzą o tym też artyści i dzieci), od jakich czynników zależy nasza tożsamość i jak mylące mogą być nasze potoczne wyobrażenia o zdrowiu i normalności. Chyba to wszystko sprawiło, że sięgałem później częściej po prace Olivera Sacksa niż XVII-wiecznych filozofów.

Przykłady

„Książka mogłaby składać się tylko z przykładów” – Sacks upodobał sobie to powiedzenie Ludwiga Wittgensteina.

Chcesz przeczytać artykuł do końca?

Zaloguj się, jeden tekst w miesiącu dostępny bezpłatnie.

Zaloguj się