fbpx
fot. Muzeum Historyczne Miasta Krakowa / Forum
z Edytą Gawron i Alicją Maślak-Maciejewską rozmawia Marta Duch-Dyngosz czerwiec 2019

Próg domu – granica sąsiedztwa

W XIX w. powstały stowarzyszenia charytatywne wspierające osoby potrzebujące bez względu na wyznanie. Przykładem jest kuchnia społeczna, która wydawała bezpłatne posiłki wszystkim dzieciom z Kazimierza, chrześcijańskim i żydowskim. Instytucja ta działała przez kilkadziesiąt lat. Organizatorzy kuchni mieli nadzieję, że dzieci, które jedzą posiłki razem, będą w przyszłości przyjaciółmi.

Artykuł z numeru

Historia jutra

Historia jutra

Gdzie w XIX-wiecznym Krakowie spotykały się ze sobą społeczności żydowska i nieżydowska?

Alicja Maślak-Maciejewska: Jedną z takich przestrzeni spotkania była klasa szkolna. W Gimnazjum św. Anny czy Gimnazjum św. Jacka Żydzi stanowili od kilkunastu do kilkudziesięciu procent wszystkich uczniów. Kolejnymi miejscami były uniwersytet czy inne instytucje naukowe, np. Towarzystwo Naukowe Krakowskie. W sferze gospodarczej wśród wspólnych przestrzeni można wymienić Izbę Przemysłowo-Handlową, organizacje zawodowe lekarzy bądź adwokatów. Dotyczy to jednak elit, dobrze zintegrowanych z chrześcijańskim społeczeństwem.

Co umożliwiało wejście do tej wspólnej przestrzeni?

Edyta Gawron: Pierwszym krokiem były zmiany polityczne i te na mapie miasta, czyli zniesienie murów dzielnicy żydowskiej w 1817 r. Kontakt między społecznością żydowską i chrześcijańską przestał być ograniczony przez blokadę fizyczną czy godziny, w których Żydzi mogli przebywać poza własną dzielnicą. Poszły za tym dekrety prawne i działania, które umożliwiły spotkania w szkołach, urzędach, na ulicach.

AMM: Gdy Kazimierz przestał być odrębnym miastem i stał się częścią Krakowa, mówiono o „marszu Żydów na Kraków”. Coraz więcej Żydów przeprowadzało się na Stradom czy do Śródmieścia. Duży odsetek mieszkańców stanowili w dzielnicy Wesoła, która powstała w latach 70. XIX w.

EG: Pod koniec XIX w. nie ma praktycznie dzielnicy bez ludności żydowskiej. To jest początek bliskości, wymieszania się dwóch społeczności.

AMM: Zauważmy, że w przedwojennym Krakowie funkcjonowało ponad 100 żydowskich domów modlitwy, z których duża część mieściła się poza Kazimierzem.

EG: Domy modlitwy wskazują na obecność większej grupy żydowskiej w ich pobliżu. Takimi, dziś nieoczywistymi, miejscami były np. okolice pl. Matejki czy ulice: Kościuszki, Długa, Karmelicka, a nawet Grodzka.

Czy mówimy głównie o osobach akulturowanych?

AMM: Rzeczywiście są to Żydzi posługujący się językiem polskim albo niemieckim, którzy weszli do kultury większościowej, do grona ludzi o wysokiej pozycji społecznej. Brakuje badań nad tym, jaka była tożsamość religijna i kulturowa Żydów mieszkających poza Kazimierzem.

EG: Wiemy jednak, że osoby, które jako pierwsze przeniosły swoje przedsiębiorstwa poza Kazimierz, już wcześniej prowadziły interesy z ludnością nieżydowską. Musiały zatem rozpocząć ten proces akulturacji. Choć były przypadki, że czyniono to przy zachowaniu religijnej ortodoksji.

AMM: Na ile akulturacja łączyła się z liberalnymi poglądami religijnymi? Zakładamy zwykle, że wraz z integracją postępuje reforma religijna bądź sekularyzacja. W rzeczywistości jest to bardziej złożona kwestia. Z jednej strony możemy znaleźć przykłady rodzin ortodoksyjnych, które nadały swoim dzieciom imiona Julia czy Stanisław, a z drugiej osoby o imionach typowo żydowskich modlące się w Templu, czyli najbardziej liberalnej synagodze w Krakowie.

Chcesz przeczytać artykuł do końca?

Zaloguj się, jeden tekst w miesiącu dostępny bezpłatnie.

Zaloguj się