fbpx
z Piotrem Augustyniakiem i Tadeuszem Gadaczem rozmawia Mateusz Burzyk lipiec-sierpień 2016

Pojęcie niedoskonałe

Personalizm katolicki był w Polsce w kleszczach: reżimu komunistycznego z jednej strony, a tradycyjnego polskiego katolicyzmu – z drugiej. To skazało go na porażkę, choć wcześniej przyczynił się do wielkiej zmiany społecznej.

Artykuł z numeru

Czy religia ma przyszłość?

Czy religia ma przyszłość?

Na ile personalizm był poważnym nurtem filozoficznym? Życzliwie do niego nastawiony Paul Ricoeur przyznaje przecież, że nie była to myśl koncepcyjnie najlepiej rozwinięta.

Tadeusz Gadacz: W filozofii współczesnej toczą się debaty dotyczące istnienia wielu nurtów. Na przykład Jürgen Habermas zastanawiał się, czy w ogóle istniało coś takiego jak szkoła frankfurcka, mimo że bardzo często używa się przecież tego terminu. Można by nawet postawić pytanie, czy istniał egzystencjalizm, skoro wszyscy – mam na myśli Heideggera i Jaspersa, a również Simone de Beauvoir – odżegnywali się od tej nazwy. Być może był to zbiór jednoosobowy w postaci Jeana Paula Sartre’a, ale zważywszy na to, że zaczął on później stosować dialektykę i psychoanalizę, to, paradoksalnie, powiedzieć by można, że był to zbiór pusty.

Historycznie nie ulega wątpliwości, że istniał taki termin jak „personalizm” – był używany, odwoływano się do niego, krążył w świecie książek i myśli. Na kontynencie europejskim (bo wcześniej pojawił się w Stanach Zjednoczonych) powołał go do życia Emmanuel Mounier. Pytanie tylko, czym personalizm był. Warto przypomnieć jedną bardzo ważną informację historyczną: właściwie Mounier uważał siebie za egzystencjalistę, napisał przecież nawet Wprowadzenie do egzystencjalizmu i przyznał wprost, że określałby swój zbiór idei na temat człowieka i świata właśnie takim mianem, gdyby nie fakt, że we Francji słowo to zostało przypisane do poglądów Sartre’a, a więc egzystencjalizmu – powiedzielibyśmy – negatywnego czy pesymistycznego. I tak, żeby odciąć się od autora Bytu i nicości, Mounier wprowadził termin „personalizm” – był więc w tym ładunek polemiczny.

Zwróciłbym uwagę na jeszcze jedną bardzo ważną rzecz, którą w swoim tekście podnosi częściowo Ricoeur. Chodzi o kwestię zaangażowania społecznego.

Personalizm Mounierowski to nie była tylko doktryna filozoficzna, która miała na celu odpowiedzieć na pytanie, kim jest człowiek w relacjach społecznych.

Ambicją było doprowadzenie do zmiany, a przynajmniej wskazanie pewnej drogi do jej dokonania, w sytuacji historycznej, w której z jednej strony był marksizm, negujący osoby na korzyść kolektywu, a z drugiej – rodzący się kapitalistyczny indywidualizm. Personalizm miał być tą trzecią drogą. To niezmiernie ważne. Ricoeur podkreśla zaangażowanie osobowe jednostki wobec pewnych wartości, którym chce być ona wierna. Tym, co charakteryzowało wielu myślicieli XX w., a czego, jak mi się wydaje, obecnie fundamentalnie brakuje, była ich reakcja na zjawiska społeczne – szczególnie negatywne. Coś się stało, że wielkie nazwiska, poza tymi, którzy już odeszli – myślę tu w kontekście polskim przede wszystkim o Barbarze Skardze i Józefie Tischnerze – zamilkły. I jeżeli widzę dziś jakąś aktualność personalizmu, jest to wołanie o odpowiedzialność intelektualistów, szczególnie filozofów, za pewne zmiany społeczne, cywilizacyjne, które niejednokrotnie, mimo dostrzeganego w nich zła, są pozostawiane same sobie.

Chcesz przeczytać artykuł do końca?

Zaloguj się, jeden tekst w miesiącu dostępny bezpłatnie.

Zaloguj się