fbpx
fot. z archiwum redakcji
Anna Marchewka, Jerzy Illg, Jerzy Jarniewicz, Wojciech Bonowicz, Julia Fiedorczuk, Tomasz Z. Majkowski marzec 2017

Poezja to jest to coś do śpiewania

Porozmawiamy o tym, czym dzisiaj jest poezja i piosenka z tekstem, oraz odpowiemy na pytanie, jak rozszerzają się granice literackości. Dlaczego z takim oporem przyjmuje się, że literatura to już nie tylko drukowane książki, ale także scenariusze seriali, filmów, a literackość jest w wielu miejscach niskich? Dlaczego po przyznaniu Nagrody Nobla Bobowi Dylanowi wybuchła awantura? Wiele osób głośno powiedziało „nie” nagrodzie dla artysty rockowego, bo „to nie jest literatura” i „to nie jest poezja”. Jak Państwo się odnaleźliście w sytuacji wręcz osobistego sporu? – pyta Anna Marchewka.

Artykuł z numeru

Świat chce sprawiedliwości, nie zbawienia

Świat chce sprawiedliwości, nie zbawienia

Wojciech Bonowicz: Zacznę humorystycznie: tydzień po tym jak Dylan dostał Nobla, zadebiutowałem na płycie zespołu Fisz Emade Tworzywo jako wykonawca. Powiedziałem wtedy: „Widzicie, trzeba trzymać rękę na pulsie”. A na poważnie: wydaje mi się, że wspomniany spór ujawnił istniejące napięcia w rozumieniu literatury. To dyskusja podobna do tej, która wybuchła po Noblu dla Dario Fo – wtedy też podniosły się głosy, że artystom z pogranicza teatru, kabaretu i literatury nie należy przyznawać literackiej nagrody. Dylan przez całe lata stał w kolejce do Nobla, ucieszyłem się, bo nie wierzyłem, że kiedykolwiek go dostanie. Wydawało mi się, że jury bardziej konserwatywnie traktuje literaturę.

 

Jerzy Jarniewicz: A we mnie krew się wzburzyła, kiedy usłyszałem o Noblu dla Dylana – instytucja tak nijaka, tak koniunkturalna, próbuje przywłaszczyć sobie giganta literatury, symbolizującego od lat konsekwentną bezkompromisowość. Przez 20 lat Dylan stał w kolejce do Nobla, dopiero teraz wobec ofensywy sił konserwatywnych i perspektywy wygranej Trumpa sztokholmskie jury oznajmiło: oto jest inna Ameryka. To grono politycznych graczy łasi się do kogoś, kto od jakichkolwiek kompromisów był zawsze jak najdalej. Po prostu, niesmaczne! Howgh!

 

Jerzy Illg: Okazaliśmy się z moim przedmówcą prorokami. Jerzy w swojej książce ostatniej All You Need Is Love, pisząc o Dylanie i Noblu, a ja w wywiadzie dla „Dużego Formatu” z 2009 r., gdzie powiedziałem: „Gdyby ta pieprzona szwedzka akademia chciała być tak obrazoburcza, niekonwencjonalna i odważna, to nie dałaby Nobla Efriede Jelinek czy Dario Fo, tylko Bobowi Dylanowi”. O Noblu dla Dylana dowiedziałem się, jadąc do Ostrowa Wielkopolskiego na Jimiway Blues Festiwal. O mało nie zrobiłem dziury w dachu! To ogromna radość, bo pokolenie kontrkultury, do którego się zaliczam, czekało na ten moment.

Nie oburzam się na akademię – zdobyła się na dość niekonwencjonalną decyzję. Nie przypisuję temu wydarzeniu politycznych motywacji, bo zawsze mnie to wkurzało. Czesław Miłosz nie dostał Nobla dlatego, że była Solidarność. To bzdura. Był kandydatem od lat 70. Wspaniałe jest to, że  akademicy potrafili rozszerzyć zmurszałe postrzeganie literatury na obszar piosenki, ballady czy poezji śpiewanej, choć to niefortunne określenie. Tym razem kapituła wykroczyła poza getto literackości kultury wysokiej.

 

JJ: Ale, na Boga, nie trzeba rozszerzać pojęcia literatury, żeby znalazła się tam twórczość reprezentowana przez Dylana, czyli znana od kilku tysięcy lat poezja na głos i pod muzykę. Przecież to żywe źródło poezji. Jaka tu transgresja?

 

Julia Fiedorczuk: Szczerze mówiąc, nie odczuwam żadnych emocji w kwestii Nagrody Nobla. Dylan nie jest mi szczególnie bliski, nie dlatego, że go nie lubię, tylko tak się po prostu złożyło, że nie było mi z nim po drodze. Zastanawia mnie jednak kwestia rzekomej wywrotowości werdyktu. Zwolennicy Dylana mówią, że nagroda dla niego to gest otwierający, przeciwnicy – że skandal, że teraz piosenkarze będą dostawali Nobla, zamiast prawdziwych literatów. Trudno mi uznać gest szwedzkich akademików za subwersywny, ponieważ Dylan ma bardzo mocną pozycję, pisze i śpiewa w języku angielskim, jest w tym momencie artystą głównego nurtu. Wydaje mi się, że są też inne rodzaje subwersywności, które w tym momencie może byłyby bardziej otwierające niż…

Chcesz przeczytać artykuł do końca?

Zaloguj się, jeden tekst w miesiącu dostępny bezpłatnie.

Zaloguj się