fbpx
fot. Ullstein Bild/Getty
Jürgen Habermas styczeń 2019

„Nowe” perspektywy dla Europy

Przez to, że w Unii Europejskiej dyskusja na tematy polityczne toczy się wyłącznie w obrębie granic państwowych, w różnych krajach zakorzeniły się sprzeczne narracje na temat kryzysu. Uniemożliwia to przyjęcie wspólnej perspektywy, bez której nie da się osiągnąć zrozumienia innego i dla innego.

Artykuł z numeru

Stoicyzm na nowo odkrywany

Stoicyzm na nowo odkrywany

Zaproszono mnie, abym mówił o nowych perspektywach dla Europy. Przyznam, że te nowe perspektywy mnie rozczarowują, a degrengolada związana z rządami Donalda Trumpa, oddziałująca nawet na sam rdzeń Europy, sprawia, że muszę zakwestionować swój dawny punkt widzenia. Z pewnością zagrożenia wynikające ze znaczących zmian, które zaszły w świecie, dotarły do publicznej świadomości i zmieniły perspektywy dla Europy. Skierowały także uwagę większej liczby osób na kontekst globalny, w którym kraje europejskie dotychczas, mniej bądź bardziej bezkrytycznie, czuły się u siebie. Wśród opinii publicznej narodów europejskich narasta przekonanie, że nowe wyzwania dotyczą wszystkich krajów w ten sam sposób i dlatego najlepiej wspólnie stawić im czoła. To rzeczywiście wzmacnia niezbyt konkretne pragnienie politycznie skutecznej Europy.|

A zatem – jak głośniej niż dotychczas obwieszczają liberalne elity polityczne – postęp we współpracy europejskiej powinien się dokonywać w trzech kluczowych obszarach: pod hasłem europejskiej polityki zagranicznej i obronnej żądają one wzmocnienia militarnej samodzielności która pozwoliłaby Europie „wyjść z cienia USA”; pod hasłem wspólnej europejskiej polityki azylowej domagają się silnej ochrony zewnętrznych granic Europy i utworzenia budzących kontrowersje obozów dla uchodźców w Afryce Północnej; i, pod sloganem „wolnego handlu”, chcą prowadzić wspólną europejską politykę handlową zarówno w negocjacjach związanych z Brexitem, jak i tych z Trumpem. Czas pokaże, czy Komisja Europejska, prowadząca owe negocjacje, odniesie sukces – a jeśli nie, to czy wspólna podstawa rządów europejskich się wówczas po prostu rozpadnie. To jedna, bardziej krzepiąca strona równania. Druga jest taka, że egoizm państw narodowych ma się dobrze, a może nawet wzmocnił się jeszcze w wyniku prowadzących na manowce rozważań nowej Międzynarodówki tworzonej przez rosnący w siłę prawicowy populizm.

 

Nacjonalistyczna krótkoterminowość

Ospały postęp rozmów na temat wspólnej polityki obronnej i azylowej, które ciągle załamują się z powodu kwestii kwotowego systemu przydzielania uchodźców, pokazuje, że rządy dają pierwszeństwo swoim krótkoterminowym interesom narodowym, i to tym bardziej, im bardziej doświadczają u siebie przypływu prawicowego populizmu.

W niektórych krajach nie ma już nawet żadnego napięcia pomiędzy pustymi proeuropejskimi deklaracjami jednej strony a krótkowzrocznym, nieskłonnym do współpracy zachowaniem drugiej. Na Węgrzech, w Polsce i w Czechach to napięcie już wyparowało, zastąpione przez otwarcie eurofobiczny nacjonalizm, obecnie ma to miejsce we Włoszech, a prawdopodobnie niedługo dokona się w Austrii.

To rodzi dwa pytania: jak to się stało, że w ciągu ostatniej dekady spór pomiędzy szczątkowymi gołosłownymi deklaracjami poparcia dla Europy a faktyczną blokadą koniecznej współpracy osiągnął punkt krytyczny? I jak to możliwe, iż strefa euro nadal się trzyma, mimo że we wszystkich krajach rośnie prawicowa populistyczna opozycja wobec „Brukseli” – a w sercu Europy, tzn. w jednym z sześciu krajów założycielskich Europejskiej Wspólnoty Gospodarczej, doszło nawet do sojuszu populistów z prawej i z lewej strony opartego na wspólnym antyeuropejskim programie [chodzi o koalicję Ligi Północnej i Ruchu Pięciu Gwiazd we Włoszech – przyp. red.]?

Chcesz przeczytać artykuł do końca?

Zaloguj się, jeden tekst w miesiącu dostępny bezpłatnie.

Zaloguj się