fbpx
fot. Wydawnictwo Format
Ilona Klimek-Gabryś grudzień 2016

Nie potrzeba skrzydeł

Bruno. Chłopiec, który nauczył się latać to książka, która stwarza doskonałą okazję, by mając na uwadze wrażliwość i wyobraźnię najmłodszych czytelników, pokazać im twórczość Schulza zdecydowanie wcześniej niż na etapie licealnych lektur.

Artykuł z numeru

Przepis na głód

Przepis na głód

W 2001 r. podczas kręcenia filmu w Drohobyczu niemiecki reżyser Benjamin Geissler odkrył uznawany za zaginiony pokój dziecięcy, w którym pod wierzchnią warstwą tynku znajdowały się niezwykłe freski autorstwa Brunona Schulza. To wydarzenie zainspirowało włoską pisarkę i tłumaczkę Nadię Terranovę do przyjrzenia się postaci autora Sklepów cynamonowych.

Jej książka Bruno. Chłopiec, który nauczył się latać zilustrowana przez izraelską artystkę Ofrę Amit w 2012 r. zdobyła jedną z najbardziej prestiżowych nagród włoskich Premio Napoli. Przetłumaczona na język polski przez Joannę Wajs i opublikowana w 2016 r. w Wydawnictwie Format, na naszym rynku wydawniczym spełnia inną funkcję niż na włoskim: przedstawia pisarza uznanego za ważnego i wybitnego. Dzięki odświeżającej, zdystansowanej pozycji, jaką Terranova jako Włoszka zajmuje wobec polskiej kultury, udaje się jej pokazać Schulza w sposób, który uwalnia go z szufladki utrwalającej przekonanie o trudnościach w odbiorze czy wręcz niezrozumiałości jego prozy.

 

Walka z kompleksami

Najważniejsza, przyciągająca uwagę jest postać małego chłopca Brunona. Już ukazana na okładce sylwetka dziecka o wielkiej głowie, w której mieszczą się tajemnicze sylwetki dorosłych, sugeruje, że będziemy mieć do czynienia z bohaterem wyjątkowym. Terranova do opowieści o niezwykłym chłopcu i jego relacji z dziwnym, nieobecnym ojcem w umiejętny sposób wplata wątki z prozy Schulza, a tym samym także jego biografii, budując bardzo istotne tło opowiadanej historii. Czyni to tak, by nie utrudniać odbioru oraz by pozwolić równie mocno przemówić towarzyszącym słowu ilustracjom. Jednak zarówno tekst, jak i obraz pozostawiają najwięcej miejsca dla wyobraźni czytelnika, który, ucząc się uważniej i dogłębniej czytać oraz oglądać, niespostrzeżenie wchodzi w Schulzowski świat.

Mały Bruno żyje w przestrzeni, gdzie dwa znaczące bieguny wyznaczają postaci służącej Adeli i ojca Jakuba. Za postawą Adeli kryje się uporządkowana według ustalonych zasad codzienność, natomiast ojciec jest tym, który burzy ten skrupulatnie budowany ład, wprowadzając do niego wszystko, co dziwne i niezrozumiałe. Jakub podlega znanym ze Sklepów cynamonowych i Sanatorium pod Klepsydrą przemianom w ptaka, kara kona czy strażaka, a jego syn, choć nie zdaje sobie z tego sprawy, za każdym razem ratuje go z opresji. Dla małego chłopca wpuszczanie do domu egzotycznego ptaka czy latającego strażaka w mundurze nie jest niczym nadzwyczajnym – tymczasem czyniąc to, pomaga umknąć Jakubowi przed każącą ręką Adeli. Zachowanie ojca uczy Brunona, że możemy nieustannie formować materię i tym samym wykraczać poza zastaną rzeczywistość. Chłopiec bardzo chce podążać śladami rodzica, lecz wydaje mu się, że uniemożliwia mu to przysparzająca mu mnóstwa zmartwień duża głowa. Dopiero całkowite zniknięcie Jakuba, czyli śmierć, o której Terranova poetycko pisze: „(…) znów zakpił z rzeczywistości – tym razem najzuchwalej”, wyzwala w dziecku nieznaną mu wcześniej wiarę we własną siłę. Okazuje się, że w jego dużej głowie kryje się mnóstwo pomysłów, które mogą pomóc wykreować alternatywny świat i poradzić sobie ze stratą. Dzięki bujnej wyobraźni, mocy wspomnień i talentowi postać ojca „przybrała kształt obrazu i słowa”. Tak mały chłopiec zostaje pisarzem i rysownikiem. Swoją pasją dzieli się także z uczniami, szkoląc ich w rysunku i tym samym pokazując im, jak przezwyciężyć własne niedoskonałości czy pokonać pustkę. W ten sposób dotychczasowy kompleks staje się dla Brunona źródłem wyjątkowości.

Chcesz przeczytać artykuł do końca?

Zaloguj się, jeden tekst w miesiącu dostępny bezpłatnie.

Zaloguj się