fbpx
fot. Marcin Denisiuk
ks. Grzegorz Strzelczyk, Jerzy Vetulani kwiecień 2016

Módl się i pracuj

Medytacja zwiększa możliwości kory mózgowej. Fakt, że samą aktywnością mentalną możemy coś fizycznie zmienić w naszym mózgu, to jeden z najlepszych dowodów na jedność ducha i materii.

Artykuł z numeru

Czarnobyl – eksplozja wolności

Czarnobyl – eksplozja wolności

Ks. Grzegorz Strzelczyk: Arystoteles opracował pojęcie cnoty, które zostało później ze stoickim zapośredniczeniem i naddatkiem przeszczepione na grunt chrześcijański. Św. Tomasz położył w tym kontekście duży nacisk na wątek bezinteresowności: w momencie, w którym cnota jest wypracowana i staje się zautomatyzowana, uzyskujemy największy efekt. Człowiek czyni wtedy dobro mimowolnie i taki czyn byłby najlepszy, bo choć na zbawienie nie można sobie zasłużyć, to jednak każde dobro „liczy się” człowiekowi w perspektywie życia wiecznego i nasze czyny nie pozostają bez wpływu na stopień chwały, jaka będzie naszym udziałem w życiu wiecznym. Co po stronie neurobiologii byłoby korelatem cnoty? Czy można mierzyć jej przyrost?

Jerzy Vetulani: Cnoty rozpatrywanej jako podstawa moralności?

 

Interesuje mnie bardziej praktyczny wymiar: wypracowana przez konsekwentne powtarzanie zdolność do sprawnego czynienia dobra – koncentracja na dobru wytwarza coraz większą gotowość jego dokonywania. Na przykład prawdomówność: za każdym razem gdy pojawia się pokusa, by skłamać, człowiek wysila się do tego, żeby mówić tylko prawdę…

… Aż w końcu prawda przychodzi sama.

 

Tak, i nie trzeba się już wysilać.

Kłopot polega na tym, że znacznie łatwiej jest mówić prawdę, niż kłamać. Prawda przychodzi automatycznie, a kłamstwo to zmiana, czyli coś więcej niż powtórzenie. Dlatego lepiej rozpatrywać przykład męstwa – jak robi zresztą Arystoteles – bo tu już od początku potrzeba trudu. Tak samo z roztropnością, nad którą trzeba pracować. Natomiast, o ile mógłbym sporo powiedzieć o neurobiologii medytacji, którą gruntownie przebadano, o tyle nie są mi znane badania dotyczące kształcenia się w cnocie. Neurobiolodzy próbowali do moralności podchodzić na różne sposoby, ale, koniec końców, uznali, że moralność znajduje swoje początki u zwierząt. Pisał o tym dużo np. Frans de Waal. Zatem część z tych rzeczy, które są cnotami, z pewnością służy grupie i gatunkowi.

 

Bardziej zasadne byłoby być może pytanie o sam mechanizm wypracowywania cnoty i doskonałości. Czy to jest po prostu mechanizm uczenia się?

Nie jestem tu wielkim ekspertem. Stoikiem nie można zostać natychmiast. Idea ducha panującego nad ciałem, który pomógłby być obojętnym i „znosić pociski zawistnego losu” bez reakcji, wymaga ograniczenia emocji, co jest niezwykle trudne, bo ok. 70% naszych zachowań ma podłoże emocjonalne. To, co kognitywne, jest ewolucyjnie bardzo cienką – ale też bardzo efektywną– warstwą. Z punktu widzenia biologa mamy w mózgu Pana Hyde’a oraz Doktora Jekylla, który zajmuje miejsce w korze mózgowej i odgrywa rolę kontrolera zachowań swojego kolegi.

Nasza kora trzyma w ryzach całą resztę, np. kiedy spożywamy alkohol, który „potrafi zmienić osobowość” – mówimy, że wychodzi z nas po nim prawdziwy człowiek czy też zwierzę.

Chcesz przeczytać artykuł do końca?

Zaloguj się, jeden tekst w miesiącu dostępny bezpłatnie.

Zaloguj się