fbpx
Marta Duch-Dyngosz czerwiec 2018

Prawica i Żydzi

Rządząca partia i sprzyjający jej publicyści piszą o polsko-żydowskiej historii na dwa sposoby. Albo wspominają wyłącznie o jej dobrych stronach (dokonaniach Sprawiedliwych i wielowiekowej pokojowej koegzystencji), albo koncentrują się na krytyce żydowskiej pamięci. Niewiele miejsca zostaje na mądre i krytyczne spojrzenie w przeszłość.

Artykuł z numeru

Kochać, uprawiać, chronić

Kochać, uprawiać, chronić

Gdy analizowałam w mojej pracy doktorskiej typy upamiętniania społeczności żydowskich w mniejszych miejscowościach we współczesnej Polsce, wyróżniłam trzy najważniejsze sposoby obrazowania Żydów i Zagłady. Kryterium klasyfikacyjne, które przyjęłam, to miejsce, jakie zajmuje w tych narracjach pamięć żydowska. Polskie dyskursy nazwałam kolejno: krytycznym, afirmacyjnym i etnonacjonalistycznym. Dyskurs krytyczny cechuje to, że jego użytkownicy uznają pamięć żydowską za równorzędną własnej i umożliwiają swobodne jej wyrażanie. W dyskursie afirmacyjnym następuje przefiltrowanie perspektywy żydowskiej przez pamięć grupy własnej i odrzucenie wszystkich tych elementów, które podważają pozytywny wizerunek swojskiej zbiorowości, pozostawiając je ukrytymi i przemilczanymi. Etnonacjonalistyczne obrazowanie natomiast przerysowuje odrębność pamięci żydowskiej, przedstawiając ją jako wchodzącą w ciągły konflikt i zagrażającą pamięci grupy własnej. Obserwując w ostatniej dekadzie coraz więcej inicjatyw upamiętniających społeczności żydowskie w Polsce, należy stwierdzić, że to dyskurs afirmacyjny stał się dominującym sposobem obrazowania tego mniejszościowego dziedzictwa. Dzięki temu historia i kultura polskich Żydów zaczęły być coraz powszechniej postrzegane jako część przeszłego, wielokulturowego dziedzictwa Polski. Stało się to jednak na określonych warunkach: utrzymania pozytywnego wizerunku grupy większościowej, przy jednoczesnym podkreśleniu odmienności tego, co żydowskie. W efekcie pamięć mniejszości podporządkowana została mechanizmowi potwierdzania poczucia dumy z przynależności do grupy większościowej. Twierdzę, że warunki te tworzą coś, co można nazwać wspólną płaszczyzną między obrazowaniem afirmacyjnym i etnonacjonalistycznym dziedzictwa żydowskiego i Zagłady.

W czasie wzmożonej aktywności polityki historycznej wokół definiowania tożsamości grupy większościowej często „to, co całkiem różne od nas”, może łatwo przeobrazić się w „to, co nam wrogie”, „to, co przeciwko nam”.

Dobrą ilustracją przejścia od narracji afirmacyjnej do etnonacjonalistycznej są moim zdaniem wypowiedzi i działania polityków obozu rządzącego i sprzyjających mu mediów po przyjęciu w tym roku nowelizacji ustawy o IPN. Nie na tym jednak momencie mam zamiar się tu skoncentrować. Prawicowy dyskurs o Żydach i Zagładzie wyodrębnił się wcześniej, czerpiąc z narracji afirmacyjnej i etnonacjonalistycznej (prawie nigdy z narracji krytycznej), posługując się kilkoma powtarzającymi się motywami, takimi jak: rywalizacja w cierpieniu, instrumentalizacja Holokaustu i stereotyp „żydokomuny”. Zaznaczę, że zawężam tu rozumienie prawicy do obecnie rządzącego Prawa i Sprawiedliwości oraz do przedstawicieli mediów sprzyjających rządzącej partii. Czynię to m.in. ze względu na takie samookreślenie się tego środowiska oraz rozpowszechniony wizerunek tej partii jako będącej w całkowitej opozycji do Platformy Obywatelskiej, również partii prawicowej. Główne wątki interesującej mnie narracji scharakteryzowałam na podstawie trzech książek. Wszystkie publikacje powstały przed nowelizacją ustawy o IPN i jako nienaukowe zostały pomyślane tak, by były dostępne dla szerokiego grona odbiorców. Są to: Krew na naszych rękach? Pawła Lisickiego (2016), Klincz? Debata polsko-żydowska Gabriela Kayzera (2017) oraz Winni. Holokaust i fałszowanie historii Dariusza Walusiaka (2016) – autorzy to publicyści i dziennikarze, którzy kształtują bądź przywołują popularne w środowisku polskiej prawicy motywy obrazowania dziedzictwa żydowskiego i Zagłady. Część z tych wątków można było odnaleźć w wypowiedziach polityków rządzącej partii po przyjęciu nowelizacji. Zaznaczę, że choć interesują mnie przede wszystkim tropy dominujące w prawicowej polityce pamięci, to postaram się przywołać tu również odrębne stanowiska, zarysowując różnorodność istniejącą w obrębie tego dyskursu.

Chcesz przeczytać artykuł do końca?

Zaloguj się, jeden tekst w miesiącu dostępny bezpłatnie.

Zaloguj się