fbpx
Mikołaj Ratajczak wrzesień 2015

Katechon i wielość

Katechon jest z zasady władzą przemijającą, która, choć mobilizuje wszystkie dostępne jej środki administracyjno-ideologiczne, ostatecznie musi ustąpić pokonana przez to, co próbuje w sobie zawrzeć i powstrzymać

Artykuł z numeru

Bliskość rzeczy

Bliskość rzeczy

Współczesna włoska filozofia polityczna jest jednym z najczęściej dyskutowanych na świecie nurtów intelektualnych. Popularność teorii wypracowywanych przez takich intelektualistów, jak: Antonio Negri, Giorgio Agamben, Roberto Esposito, Paolo Virno czy Christian Marazzi, sprawiła, że do dyskursu akademickiego wróciły liczne tematy, które w okresie dominacji różnych odmian postmodernizmu pozostawały do pewnego stopnia nieobecne. To m.in. tym myślicielom, na równi z reprezentantami postsekularyzmu, zawdzięczamy wciąż trwający renesans teologii politycznej. W obu przypadkach jej konceptualny zasób, poprzedzający nastanie nowożytności, wykorzystywany jest do przepracowania podstaw nowożytnej filozofii. O ile jednak w ramach postsekularyzmu dyskutuje się głównie nad niewystarczalnością idei autonomicznego, racjonalnego podmiotu, jego zależności np. od aktu wiary (często przy zachowaniu w pełni świeckiego, ateistycznego stanowiska), o tyle współcześni włoscy filozofowie do teologii politycznej odwołują się głównie w celu przepracowania podstaw nowożytnego porządku politycznego.

To teologia stanowiła bowiem laboratorium, w którym powoli wykuwane były nowożytne koncepcje nominalizmu, historycznego czasu, politycznej władzy czy sprawczości i to ona była również głównym negatywnym punktem odniesienia dla nowożytnych projektów intelektualnych. Dlatego też dla każdej współczesnej myśli, która zdaje sobie sprawę, że następuje już „po” świecie nowoczesnym (choć owo „po” pozostaje wciąż niejasne), istotną stawką jest to, w jaki sposób odniesie się do teologicznych fundamentów minionej epoki, by tym lepiej pojąć swoje własne korzenie. Współcześni włoscy filozofowie świetnie to zrozumieli. Przy czym ich celem  jest nie tyle dekonstrukcja czy demontaż teologiczno-politycznego szkieletu nowożytności ani też nie konstruowanie coraz bardziej efektywnych, czasami również sprawiedliwych, modeli wspólnotowej egzystencji, lecz Heglowski w swoim charakterze gest jednoczesnej rekapitulacji przeszłości i projektowania nowego horyzontu dla myśli. Ten gest wyznacza chwilę obecną jako rozstrzygające „teraz” – kairos – w którym przekazane przez tradycję pojęcia jawią się jako typoi, figury przeszłości niosące w sobie jednocześnie obietnicę nowego początku (co przypomina opisany przez Agambena w komentarzu do Listów Pawła z Tarsu mesjaniczny stosunek do przeszłości, który czerpiąc z chwili obecnej, wyznacza sposób istnienia przyszłości).

 

Katechon – „słaba” władza

Dwa tematy wyznaczają główną linię analiz teologii politycznej: problematyka teologii ekonomicznej, na której koncentrują się przede wszystkim Agamben i Esposito, oraz starożytna koncepcja katechonu – władzy powstrzymującej nadejście apokalipsy. Tematy te są ze sobą powiązane, niemniej w tym tekście skupimy się wyłącznie na pojęciu qui tenet (tak w średniowiecznej łacinie oddano grecki katechon) czy też Aufhalter, jak nazywał ten rodzaj władzy Carl Schmitt. Sam termin „katechon” pochodzi z Drugiego Listu do Tesaloniczan, w którym Paweł z Tarsu pisze: „Niech was w żaden sposób nikt nie zwodzi, bo [dzień ten nie nadejdzie], dopóki nie przyjdzie najpierw odstępstwo i nie objawi się człowiek grzechu, syn zatracenia, który się sprzeciwia i wynosi ponad wszystko, co nazywa się Bogiem lub tym, co odbiera cześć, tak że zasiądzie w świątyni Boga dowodząc, że sam jest Bogiem. Czy nie pamiętacie, jak mówiłem wam o tym, gdy wśród was przebywałem? Wiecie, co go teraz powstrzymuje [to katechon], aby objawił się w swoim czasie. Albowiem już działa tajemnica bezbożności. Niech tylko ten, co teraz powstrzymuje [ho katechon], ustąpi miejsca, wówczas ukaże się Niegodziwiec, którego Pan Jezus zgładzi tchnieniem swoich ust i wniwecz obróci [samym] objawieniem swego przyjścia. Pojawieniu się jego towarzyszyć będzie działanie szatana, z całą mocą, wśród znaków i fałszywych cudów, [działanie] z wszelkim zwodzeniem ku nieprawości tych, którzy giną, ponieważ nie przyjęli miłości prawdy, aby dostąpić zbawienia” (2 Tes 2, 3–10).

Chcesz przeczytać artykuł do końca?

Zaloguj się, jeden tekst w miesiącu dostępny bezpłatnie.

Zaloguj się