fbpx
Fot. G. Celejewski
z ks. Grzegorzem Strzelczykiem rozmawia Redakcja wrzesień 2019

Wkurzam się razem z wami

Jestem za tym, żeby głośno wyrażać niezadowolenie. Jeśli jakiś biskup ośmieli się powiedzieć coś krytycznego o Radiu Maryja, to będzie miał od razu tonę listów z pretensjami i urywające się telefony. A w innych przypadkach takich protestów nie ma.

Artykuł z numeru

Migawki z frontu

Migawki z frontu

Tytuł Kościół po zawale pojawił się na okładce „Znaku” kilkanaście lat temu, przy okazji sprawy abp. Wielgusa oskarżonego o współpracę z SB. Mamy poczucie, że teraz nastąpił kolejny zawał albo inna jeszcze, być może najgłębsza po 1989 r., zdrowotna zapaść. Kontekst obecnego kryzysu jest jasny – to problem pedofilii.

Myślę, że sprawa pedofilii nie tyle wywołała ten kryzys, ile go ujawniła. Jeśli trzymać się metafory medycznej, to mamy w polskim Kościele do czynienia z długotrwałą chorobą wrzodową. Wrzody teraz pękły i zaczęło cuchnąć.  

To znaczy?

Niekompetentne, a niekiedy wręcz nieprawe, reagowanie kościelnych przełożonych na przypadki pedofilii to efekt instytucjonalnego kryzysu.

W skrócie chodzi o to, że część przełożonych Kościoła w Polsce na różnych szczeblach nie wypełnia dobrze swoich obowiązków. I tak jest od dłuższego czasu.

Po emisji filmu Tomasza Sekielskiego Tylko nie mów nikomu napisał Ksiądz na blogu: „Notuję, żeby nie zapomnieć. Grzech i zgorszenie pierwsze: krzywdzenie bezbronnych przez tych, którzy powinni się o nich troszczyć. Grzech i zgorszenie drugie: niedowierzanie ofiarom (obarczanie ich winą itd.). Grzech i zgorszenie trzecie: chronienie sprawców, tuszowanie spraw, rozwadnianie odpowiedzialności. Grzech i zgorszenie czwarte: trzymanie się stanowisk przez przełożonych winnych zaniedbań / współsprawców. Grzech i zgorszenie piąte: tolerowanie grzechu czwartego”. Jakie emocje towarzyszyły Księdzu podczas oglądania tego filmu?

Moje wkurzenie wokół tej sprawy trwa od lat. Po emisji filmu jeszcze się wzmocniło.

Miałem do czynienia z ofiarami wykorzystania seksualnego przez duchownych znacznie wcześniej, więc treść filmu nie była dla mnie zaskoczeniem. Może tylko to, jak dużo czasu musiał poświęcić Tomasz Sekielski, żeby zbudować relację zaufania z poszkodowanymi. Pokazał dużo empatii, o którą wcale go nie podejrzewałem.

Ksiądz ma za sobą doświadczenie własnych spotkań z pokrzywdzonymi?

Tak. Wiem dzięki temu, jak trudno przekonać ofiarę do mówienia publicznie o tym, co się wydarzyło. Wskazanie sprawcy wiąże się przecież często z powrotem do tych traumatycznych przeżyć, z mówieniem o nich w sądzie. Bez wcześniejszej porządnej terapii to bardzo trudne. Skutki traumy ciągną się latami. Film Sekielskiego może pomóc tym, którzy już są na tyle silni, żeby wykonać kolejny krok. Jest jednak też sporo osób, które nie mają jeszcze w sobie takiej siły, które żyją w ciągłym lęku.

Wciąż uczymy się, jak lepiej reagować na te sprawy w Kościele.

Z kwestii praktycznych warto wspomnieć, że wśród osób przyjmujących zgłoszenia o wykorzystaniu seksualnym powinny być też kobiety. Ludzie zranieni przez duchownych odczuwają niekiedy lęk przed kontaktem z osobą reprezentującą płeć sprawcy: innym księdzem albo nawet świeckim mężczyzną prawnikiem.

Chcesz przeczytać artykuł do końca?

Zaloguj się, jeden tekst w miesiącu dostępny bezpłatnie.

Zaloguj się