fbpx
fot. Oliwia Brzykcy/Agencja Gazeta
z Joanną Orlik rozmawia Joanna Mikulska listopad 2017

Dom, ośrodek czy centrum?

Wiadomo, czym powinny zajmować się szkoła czy ośrodek pomocy społecznej, lecz to, co należy do zadań domu kultury, nie jest jasne. Z jednej strony należy pamiętać o tradycji domów ludowych, a z drugiej – idei gwarantowanego dostępu obywatela do edukacji kulturowej. Nie chodzi tylko i wyłącznie o czytanie książek, grę na instrumencie czy udział w przedstawieniu teatralnym, ale też o prowadzenie rozmów, bycie razem, wspólne działanie, czyli czynności kulturotwórcze.

Artykuł z numeru

Dlaczego fascynuje nas wojna?

Dlaczego fascynuje nas wojna?

Joanna Mikulska: W raporcie Zoom na domy kul­tury Towarzystwa Inicjatyw Twór­czych „ę” z 2009 r. symbolem kon­serwatywnego domu kultury stała się paprotka. Czy odwiedzając domy kultury, ciągle możemy ją tam spotkać?

Joanna Orlik: Odpowiem przewrotnie. Będąc np. w Ikei czy Leroy Merlin, możemy się przekonać, że paprotki ze względu na swoje antysmogowe właściwości zaczęły być na nowo modne. To skrót myślowy, ale chcę pokazać, o co chodzi. Po trans­formacji zachłysnęliśmy się nie­znanym. Teraz natomiast jest czas, aby znowu zauważyć miejsca, z których wyrośliśmy, zatrzymać się nad tradycyjnymi formami, spoj­rzeć na nie na nowo i z sympatią, docenić je.

Co dokładnie wydarzyło się w ostatnich latach w domach kultury?

Przede wszystkim bardzo skorzy­stały one ze środków unijnych. Po zalepieniu przez samorządy dziur w chodnikach zaczęto myśleć o domach kultury. Powstało wiele świetnych miejsc z dogodną infra­strukturą, które mają bardzo duże możliwości, nie tylko techniczne. Jednak na poziomie oferty mery­torycznej wciąż pozostaje wiele do zrobienia. W grupie dyrek­torów domów kultury, organizacji pozarządowych oraz instytucji kul­tury rozmawiamy o tym od 2009 r., kiedy odbył się Kongres Kultury Polskiej. Stwierdziliśmy, że nie wyartykułowano na nim wystar­czająco mocno tematu animacji kultury. Zaczęliśmy się spotykać, aby zgłębić ten temat na własną rękę. Gospodarzem spotkań został Małopolski Instytut Kultury w Kra­kowie, którego jestem dyrektorką, a grupa od miejsca spotkań przy­jęła nazwę Forum Kraków. Chcie­liśmy sprawdzić, czy istnieje mode­lowy dom kultury, przepis na ide­alny program działania. Spotyka­liśmy się z dyrektorami progresyw­nych domów kultury albo miejsc, które mają charakter animacyjny, choć formalnie nie są domami kultury. Prezentowali swoje podej­ście do tego, czym jest według nich animacja, na czym polega ich misja i praca, po co w ogóle takie miejsca istnieją. Po tych spotka­niach okazało się, że określenie cech modelowego domu kultury jest niemożliwe.

Dlaczego?

Problem pojawia się już na poziomie definicji, która jest na tyle szeroka i pojemna, że właściwie nie istnieje. Jeśli bierzemy pod uwagę GUS, to operujemy kilkoma poję­ciami: domy kultury, centra kul­tury, ośrodki kultury, ale określenie klarownej różnicy pomiędzy tymi miejscami jest bardzo trudne. Część z nich służy głównie dzieciom i mło­dzieży, część ma za zadanie inte­grować pokolenia, część pobudza oddolne ruchy. Są też miejsca o pro­filu artystycznym. Większość pełni naraz kilka funkcji. Dodatkowo ist­nieją np. młodzieżowe domy kul­tury, które prowadzone są w oparciu o inną ustawę, działają w systemie oświaty, a nie kultury.

Poza tym nie­które z tych dodatkowych funkcji są dla samych tych ośrodków dosyć problematyczne np. istnieją domy kultury, które prowadzą wyłącznie działania promocyjne, lub domy kultury, które mają baseny lub stawy rybne.

Chcesz przeczytać artykuł do końca?

Zaloguj się, jeden tekst w miesiącu dostępny bezpłatnie.

Zaloguj się