fbpx
fot. Universal History Archive/UIG/Getty
David Rieff grudzień 2016

Cena optymizmu

Sześć stuleci przed rozpoczęciem naszej ery prorok Ezechiel głosił, że głód jest hańbą narodów. Przez głód rozumiał przede wszystkim klęskę głodu – głód, który zabija. A przez większość z 2600 lat od czasów Ezechiela praktycznie w każdej części świata jego słowa nadal brzmiały równie prawdziwie jak wtedy, gdy je pisał. Klęski głodu to powtarzające się zjawisko w historii ludzkości, pojawiające się równie regularnie i niezawodnie jak nadejście każdej z czterech pór roku oraz równie nieubłagane jak cykl życiowy.

Artykuł z numeru

Przepis na głód

Przepis na głód

Historycznie rzecz biorąc, klęski głodu nie uznawały żadnych granic geograficznych, nawet jeśli w różnych okresach różne kraje i regiony świata były z nimi kojarzone najczęściej. Dziś myślimy np. o Afryce jako o centrum klęsk głodu na świecie, choć w rzeczywistości przez ponad połowę ubiegłego wieku ich faktycznym siedliskiem była Azja. Z tego powodu Josué de Castro, wielki brazylijski dyplomata i uczony, który był szarą eminencją stojącą za utworzeniem Organizacji Narodów Zjednoczonych ds. Wyżywienia i Rolnictwa (FAO) w 1943 r. i którego wytyczająca nowe szlaki książka Geografia głodu, choć teraz nieco przestarzała, zainspirowała kilka pokoleń agronomów, mógł rzeczowo twierdzić – pisząc w 1946 r. – że „Azja, bardziej niż którykolwiek inny kontynent, jest krainą człowieka i krainą głodu. Nigdzie indziej człowiek nie wyrył w ziemi śladów swojej obecności tak głęboko i nigdzie indziej głód nie odcisnął tak wyraźnego piętna na strukturze ludzkiej społeczności”[1].

W Indiach i Chinach poszczególne klęski głodu oraz niepowodzenia i sukcesy państwa w łagodzeniu ich skutków wywarły ogromny wpływ w perspektywie politycznej i społecznej.

Zważywszy na regularność klęsk głodu – jedynie wojna była bardziej niezawodnym zjawiskiem w historii ludzkości, raczej normą niż wyjątkiem – jest to najzupełniej logiczne.

W Indiach np., choć dowody istnienia klęsk głodu w okresie przedklasycznym i klasycznym często pochodzą z mitów, uważa się, że w ciągu tych 2500 lat miało miejsce ok. 90 poważnych klęsk głodu. W Chinach równie trudno jest z absolutną pewnością określić dokładną liczbę okresów głodu, ale nie jest prawdopodobne, aby była ona znacznie mniejsza niż w Indiach. W swoim wyczerpującym studium tematu Fighting Famine in North China (Walka z głodem w północnych Chinach) historyczka Lillian Li cytuje z aprobatą książkę zatytułowaną China: Land of Famine (Chiny. Kraina głodu), która została opublikowana w 1926 r. przez amerykańskiego podróżnika Waltera H. Mallory’ego, ponieważ, jak to ujęła, „w żadnej innej cywilizacji nie występuje taka nieprzerwana tradycja myślenia o głodzie”[2].

*

Częstość występowania klęsk głodu w Amerykach, Europie i na bliskim Wschodzie była zasadniczo podobna. Nie ma też wiele wątpliwości odnośnie do tego, co spowodowało zdecydowaną większość z nich. Wielki irlandzki historyk gospodarczy i specjalista od kwestii głodu Cormac Ó Gráda pisał, że jeszcze stosunkowo niedawno, najwcześniej pod koniec XVII w., klęski głodu były głównie związane albo z „nadzwyczajnymi zjawiskami przyrodniczymi”, albo ze „wstrząsami ekologicznymi”. Z pewnością przez większość dziejów ludzkości istniało wystarczające uzasadnienie myślenia, że społeczeństwo może z powodzeniem zorganizować się, aby złagodzić skutki danej klęski głodu. Znanych jest także kilka historycznych przykładów długookresowych działań przeprowadzanych w tym celu przez administracje państwowe, zwłaszcza przez trzech cesarzy z dynastii Qing między 1662 a 1796 r. Ó Gráda słusznie wymieniał wiele więcej przykładów sytuacji, w których biedni ludzie postrzegali klęskę głodu jako zdarzenie, którego konsekwencje bogaci i wpływowi mogli złagodzić dzięki posiadanym środkom, gdyby tylko zdecydowali się to zrobić[3]. Ale choć łagodzenie skutków głodu uważano za obowiązek, od którego mogła zależeć zasadność władzy państwowej, do XX w. nikt poważnie nie myślał, że klęski głodu mogłyby stać się kiedykolwiek przeszłością. Można było fantazjować o takiej utopii – było wręcz niemożliwe, jak w przypadku nieśmiertelności, by jej nie pragnąć – ale rozumiano, że jest ona poza zasięgiem człowieka. I słusznie, gdyż względy praktyczne przesądzały o tym, że poza rozpaczą, łagodzoną nadzieją, nie było żadnej podstawy, by wierzyć, iż kiedykolwiek nastąpi kres głodu jako wiecznie powracającego wydarzenia w życiu istot ludzkich po tej stronie końca świata.

Chcesz przeczytać artykuł do końca?

Zaloguj się, jeden tekst w miesiącu dostępny bezpłatnie.

Zaloguj się