fbpx
Powstańcy warszawscy
Powstańcy warszawscy (fot. Materiały Muzeum Powstania Warszawskiego, CC BY 3.0 via Wikimedia Commons)
Stanisław S. Kwiatkowski wrzesień 2009

Uwagi o Powstaniu Warszawskim

Czytając liczne, lepsze i gorsze relacje o Powstaniu, stwierdzam, że wiele jego realiów jest przemilczanych, pomijanych i skazywanych na zapomnienie. Podam jeden tylko przykład: jak dotąd nie napotkałem w literaturze żadnej relacji o zapachach Powstania, a przecież pachniało ono, i to silnie.

Artykuł z numeru

Po 1 września. Groza codzienności

Czytaj także

Marcin Napiórkowski

Powstanie warszawskie, czyli ortografia pamięci

Muszę zacząć od wytłumaczenia, dlaczego w ogóle te „uwagi” piszę. Nie jestem z wykształcenia historykiem. Wprawdzie w wieku lat siedemnastu brałem udział w Powstaniu Warszawskim, ale fakt ten ma dla pisania o tym wydarzeniu znaczenie zarówno pozytywne, jak i negatywne. Pozytywne – bo bezpośrednio poznałem jedyny w swoim rodzaju klimat Powstania i jego realia, często nieznane lub niezrozumiałe dla ludzi, którzy ich sami nie przeżyli. Negatywne – bo poznając mały fragment tej olbrzymiej bitwy, mogę/muszę mieć skłonność do uogólniania własnych doświadczeń. A przecież każda dzielnica i każdy oddział miał swoją historię i charakter, odmienne od historii i charakterów innych dzielnic i oddziałów.

Decyduję się na pisanie głównie z dwóch powodów. Po pierwsze, po okresie szkalowania Powstania nastał czas, w którym zaznaczają się dwie tendencje. Jedna to jego idealizacja, wzmocniona przez reakcję na czas oficjalnej nagonki. Druga to reakcja na tę reakcję: potępianie działalności AK w ogóle, a Powstania w szczególności. Obie te tendencje w różny sposób fałszują rzeczywistość. Pierwsza jest sympatyczna, ale – moim zdaniem – groźniejsza. Grozi mianowicie tym, że zamiast prawdziwej, rzetelnej wiedzy o Powstaniu w całej jego złożoności, wytworzymy nieprawdziwy mit. Ani przez chwilę nie kwestionuję niezliczonych czynów prawdziwie bohaterskich wielu żołnierzy i cywilów. Ale widząc blaski, nie zamykajmy oczu na cienie, fakty nieodpowiedzialności, głupoty, tchórzostwa czy zwyczajnych przestępstw.

Po drugie, czytając liczne, lepsze i gorsze relacje o Powstaniu, stwierdzam, że wiele jego realiów jest przemilczanych, pomijanych i skazywanych na zapomnienie. Za lat kilkanaście nie będzie już żyjących świadków Powstania i to, co do tego czasu nie zostanie o nim napisane, zniknie z ludzkiej pamięci. Podam jeden tylko przykład: jak dotąd, nie napotkałem w literaturze żadnej relacji o zapachach Powstania, a przecież pachniało ono, i to silnie. Takich pominięć jest mnóstwo.

Nie mam ambicji przedstawienia pełnej charakterystyki Powstania. Te „uwagi” nie są jego historią ani analizą. Są tylko uwagami dotyczącymi niektórych kwestii, niedopowiedzianych w znanej mi literaturze powstańczej. Oczywiście, nie uniknąłem przy tym pisania także o sprawach znanych.

Żołnierze Powstania

l. Pochodzenie.

W Powstaniu walczyli ludzie bardzo różni. Obok uczniów, studentów, rzemieślników, robotników, inteligentów, także – choć w mniejszej liczbie – ludzie z marginesu. Obok osób ze stażem konspiracyjnym – ochotnicy, którzy dotychczas z walką podziemną nie mieli do czynienia. Była tu reprezentowana cała ludność Warszawy. Łączyło ich jedno: chęć walki.

Monopolu na udział w Powstaniu nie mieli, wbrew pozorom, warszawiacy. Wspominając kolegów z oddziału, stwierdzam, że znaczna ich część pochodziła spoza tego miasta. W czasie wojny osiedliło się tu przecież mnóstwo uchodźców. Nie jest chyba możliwe ustalenie procentu przybyszów spoza Warszawy w oddziałach powstańczych, ale niewątpliwie było ich wielu. Ponadto w Powstaniu brali udział także cudzoziemcy.

Chcesz przeczytać artykuł do końca?

Zaloguj się, jeden tekst w miesiącu dostępny bezpłatnie.

Zaloguj się