fbpx
Agata Listoś Kwiecień 2015

Kapłan bliźniego

W zorganizowanym przez ks. Stanisława Bartmińskiego Dniu Zadumy i Modlitwy w 2000 r. wzięło udział prawie 200 osób, w większości młodzieży szkolnej. Przy pierwszych dźwiękach gry na rogu jej śmiech niósł się po krasiczyńskim zamku. Trzy lata później podczas występów izraelskiej śpiewaczki Towy Ben Zvi młodzież potrafiła już zanucić Szalom alejchem.

Artykuł z numeru

Bracia i wrogowie. Antysemityzm katolików.

Bracia i wrogowie. Antysemityzm katolików.

Na kirkut w Krasiczynie idzie się wąską asfaltową drogą wysoko pod górę, aż pod las, który dawniej wrastał w ziemię cmentarza. W dokumentach widniał jako teren zielony. Żeby zaznaczyć to miejsce, ks. Stanisław Bartmiński namówił młodzież, by pomogła mu je uporządkować i obsadzić choinkami (jak się okazało, szybko trafiły do domów mieszkańców jako drzewka bożonarodzeniowe). „Tutaj będzie ksiądz grodził? A gdzie my będziemy krowy pasać?” – usłyszał od jednego z mieszkańców. „I to był porządny, pobożny chłop, który co niedzielę chodził do kościoła – dodaje ksiądz. – Większość była obojętna, ale część osób się oburzała. Mówili, żebym się zajął naszymi cmentarzami, bo oprócz żydowskiego dbałem o cmentarze ukraińskie, co też niektórych bolało. To są sprawy, które wciąż budzą emocje, bo wojna nadal w ludziach siedzi. Ja po prostu uważałem, że dbanie o miejsca pochówku zmarłych to obowiązek księdza. Wyznanie nie ma tu znaczenia” – wyjaśnia. Cmentarz kilkakrotnie był oczyszczany i za każdym razem ponownie zarastał.

Świadomość ludzka

„Najważniejsza była nie sprawa logistyki i zebrania pieniędzy, tylko przekonanie ludzi do tego, że jako chrześcijanie powinni uszanować swoich starszych braci w wierze. To, że udało się to na jakiejś wsi, która poza nieliczną grupą osób nie jest z natury swojej bardzo oświecona, to wielka zasługa Stacha. Pokazuje jego ogromną kulturę i umiejętność przekonywania” – mówi Stanisław Krzemiński, który od lat przyjaźni się z księdzem. Sprawa porządkowania cmentarza nabrała tempa, gdy ksiądz dowiedział się o próbie odnowienia miejsca pamięci pomordowanych Żydów na Zasaniu. Gdy ze Stanów przyjechał John Hartman, prezes fundacji Pamięć i Pojednanie, okazało się, że osoba odpowiedzialna za to wzięła pieniądze, ale pracy nie wykonała. „Mnie to wtedy zabolało. Jakie zdanie ten amerykański Żyd będzie miał o Polakach? Zdecydowaliśmy się więc podjąć bardziej zorganizowaną akcję” – wyjaśnia ksiądz. Z pomocą młodzieży wykarczował teren, ogrodził drewnianymi żerdziami. Przy wejściu postawił „starszym braciom w wierze” pamiątkową tablicę. „Widać, że to jest miejsce spoczynku, ale skromne, bez pompy. I takie ma być” – mówi ksiądz.

Na cmentarzu zachowały się tylko cztery macewy. Pod jedną z piaskowca fliszowego leży chłopak, który zginął w Sanie, ratując tonącego. Pozostałe trzy nieczytelne. Reszta pobita. Nie wiadomo, czyje to kości: Abramojsiu, Majera, Szmulki czy Dona. Ludzie opowiadają, że macewy wyłamali Polacy zagonieni na kirkut przez niemieckiego oficera. Wykruszone przy ziemi nagrobne stele rzucali pod koła na błotniste drogi. Nie wiadomo też, gdzie dokładnie leżą ciała Żydów, którzy prawie dwa lata spędzili w podziemiach gospodarstwa zarządzanego przez Kurpielów. „Dbali o wszystkie ich potrzeby i dodawali otuchy w tych niezwykle ciężkich chwilach. Stanisław Kurpiel przynosił wiadomości ze świata, mówiąc, że wojna zmierza ku końcowi. Powtarzał, że gdy skończy się okupacja, razem z nimi przemaszeruje z polską flagą do Krasiczyna” – wygłoszono 70 lat później podczas ceremonii odznaczenia Franciszki i Stanisława Kurpielów medalem Sprawiedliwy wśród Narodów Świata. Czy Kurpielowa robiła zbyt duże zakupy i ktoś wysłał za nią szpiega, czy na gestapo przyszedł chłopak, którego oświadczyny odrzuciła zakochana w pewnym Żydzie córka Kurpiela? Rodziny Rubinfeldów, Golingerów, Spieglów, Rubinów i pozostali zginęli podczas obławy na sześć tygodni przed wyzwoleniem Krasiczyna. Franciszkę i Stanisława Kurpielów rozstrzelano miesiąc później w forcie w Lipownicy. Sześciorgu ich dzieciom pomagali później mieszkańcy Krasiczyna.

Chcesz przeczytać artykuł do końca?

Zaloguj się, jeden tekst w miesiącu dostępny bezpłatnie.

Zaloguj się