fbpx
z Joanną Koleff-Pracką rozmawia Dominika Kozłowska Marzec 2015

Przezwyciężenie etnocentryzmu

Znam małe placówki, które prowadzą międzynarodowe projekty. Małe ojczyzny pozwalają się dzieciom odnaleźć: dzięki takim miejscom uczniowie wiedzą, skąd pochodzą i dokąd wracają. Taki też jest mój ideał edukacji: wychowywać w miłości, bezpieczeństwie, szacunku. Zbudować dziecku dobry początek, aby zechciało ze wspólnoty wyjść i poznać inny świat, a potem miało gdzie powrócić. I aby chciało wrócić.

Artykuł z numeru

Wspólnota

Wspólnota

W którym momencie dziecko staje się częścią społeczeństwa?

Dziecko rodzi się, aby żyć w społeczeństwie, ale zanim zacznie realnie brać udział w jego współtworzeniu, potrzebuje czasu i wsparcia dorosłych, najpierw rodziny, potem wychowawców i nauczycieli. W pierwszych dwóch latach życia skoncentrowane jest przede wszystkim na podstawowych potrzebach biologicznych, czyli na tych, które w piramidzie Maslowa znajdują się na samym dole. Ten pierwszy okres określany jest mianem anomii.

A potem dziecko idzie do przedszkola i rozpoczyna się proces socjalizacji?

Niektóre idą do przedszkola. Inne zostają w domu, z rodzicem bądź opiekunem. Tak czy inaczej, ten właśnie moment zbiega się w rozwoju dziecka z początkiem okresu określanego mianem heteronomii. To czas kiedy zaczyna ono przyjmować pierwszy system wartości, jednocześnie nasiąkając kulturą, w której się wychowuje. Na tym etapie najważniejszą rolę odgrywają oczywiście najbliżsi, a później – pierwsi wychowawcy i nauczyciele. Dziecko chce identyfikować się z tymi, których kocha. Chce zachowywać się zgodnie z oczekiwanymi wzorcami, ale czerpie również z tego realne zyski, jak choćby uwagę czy aprobatę ze strony dorosłych. Można powiedzieć, że na etapie przedszkola i początku szkoły podstawowej dzieci są zewnątrzsterowne. Nie znaczy to oczywiście, że dziecko jest jak gąbka, która bezrefleksyjnie nasiąka wiedzą przekazaną mu przez nauczyciela. Niezwykle istotny jest na tym etapie dobór narzędzi społecznych, które służą interpretacji rzeczywistości i dostarczają wzorców do późniejszego funkcjonowania w grupie.

Czy szkoła powinna uczyć konkretnego modelu wspólnoty?

Wymiar dydaktyczny, czyli to, czego i w jaki sposób dziecko powinno się w szkole nauczyć, realizowany jest zawsze w określonym wymiarze aksjologicznym i według niego kształtuje określone kompetencje społeczne.

W szkolnictwie polskim cele edukacyjne w zakresie materiału nauczania reguluje podstawa programowa dla poszczególnych przedmiotów, przez co są z reguły dość podobne zarówno w placówkach publicznych, jak i niepublicznych. Różnice mogą pojawiać się w doborze metod nauczania i właśnie na poziomie wartościowania. Preambuła do podstawy programowej ogólne cele wychowawcze określa na tyle szeroko, by dać możliwość kreowania różnych modeli edukacyjnych, a w nich, jak się okazuje, realizacji różnych wizji człowieczeństwa. W proces edukacji nieodłącznie wpisane jest pytanie: do czego i po co wychowujemy? Nawet matematyka stawia nas wobec pytań o wartości. Mogę np. dzielić coś po to, aby się podzielić z innymi albo zabrać coś dla siebie. Zależy więc, czy myślimy wyłącznie o sobie czy również o wspólnocie, której jesteśmy częścią. Są to tzw. ukryte treści edukacyjne, które podlegają stałemu monitoringowi i badaniom społecznym.

Jakie jest najważniejsze zadanie, przed którym stają wychowawcy?

Przede wszystkim wypracowanie wraz z dzieckiem narzędzi, dzięki którym będzie ono mogło w procesie wychowania stawać się osobą autonomiczną, a więc wolną w wyborze indywidualnej drogi życiowej, ale zarazem świadomie i demokratycznie uczestniczącą w życiu społecznym. Badania pokazują, że część ludzi zatrzymuje się w rozwoju moralnym na etapie heteronomii. Jako ludzie dorośli wciąż są zewnątrzsterowni, niezdolni do do własnej oceny i świadomego wyboru norm moralnych. W świetle badań międzykulturowych jawimy się jako społeczeństwo o jednym z wyższych współczynników dystansu wobec władzy. Dla rozwoju wspólnoty tzw. socjonomia stanowi swoiste obciążenie: ci wszyscy eksperci, od których zależy nasze życie, nasz rozwój i decyzje czy wręcz nasz dobrostan psychospołeczny. W szkołach wciąż pracują ludzie wykształceni w modelu, w którym nauczyciel „wie lepiej”. Oni chcą napełniać dziecko wiedzą, wlewać w nie wiedzę jak wino do bukłaków.

Chcesz przeczytać artykuł do końca?

Zaloguj się, jeden tekst w miesiącu dostępny bezpłatnie.

Zaloguj się