fbpx
Sławomir Buryła Marzec 2015

Przemoc bez ideologicznego uzasadnienia

Neitzel i Welzer ukazują masowe zbrodnie jako akt, który nie potrzebuje ideologicznego uzasadnienia. Nazizm w Wehrmachcie nie zakorzenił się bowiem zbyt mocno. Wiara w jego ideały nie była konieczna dla dokonywania zbiorowych egzekucji na ludności żydowskiej i słowiańskiej.

Artykuł z numeru

Wspólnota

Wspólnota

Geneza książki Sönke Neitzela oraz Haralda Welzera wiąże się z odkryciem odtajnionych w połowie lat 90. podsłuchów niemieckich i włoskich żołnierzy. Jeńcy nie wiedzieli, że ich rozmowy są rejestrowane przez Brytyjczyków, stąd wyjątkowa ranga i znaczenie tego typu dokumentów w porównaniu z protokołami przesłuchań. Oficerowie i podoficerowie Wehrmachtu rozmawiają bez świadomości, że kiedykolwiek ich opinie będą wykorzystane jako „dowód w sprawie”. Na gorąco, hic et nunc, komentują zdarzenia wojenne – bez pewności, jak zakończy się wywołany przez Hitlera konflikt światowy.

W warstwie metodologicznej i interpretacyjnej Żołnierzy widać wyraźny wpływ Welzera – przedstawiciela psychologii społecznej. To prężny nurt w refleksji nad Holokaustem. Dały mu początek klasyczne prace i doświadczenia Stanleya Milgrama oraz Philipa Zimbardo (szczegółowo omówione w Efekcie Lucyfera). Milgramowi, Zimbardo i ich następcom bliskie jest przeświadczenie, że nasze czyny i zachowania w znaczącym stopniu określa sytuacja społeczna. „W rzeczywistości ludzie postępują tak, jak wydaje im się, że inni tego od nich oczekują (…)” – czytamy w Żołnierzach (s. 13). Neitzel i Welzer próbują połączyć perspektywę socjologiczną i psychologiczną, posługując się kategorią systemu odniesienia (a więc zespołu nakazów i zakazów oraz procedur interpretacyjnych). Aby zrozumieć, dlaczego zwyczajni ludzie decydują się w określonych warunkach zabić czy zgwałcić, należy przejść od wniosków i potępiających sądów moralnych do sfery genezy ludzkich zachowań. W przypadku hitleryzmu chodzi o przestrzeń społeczno-historyczną konstruowaną przez reżim oraz szczególną sytuację w obrębie trwania reżimu, jaką jest wojna. Idzie zatem o analizę bagażu kulturowego żołnierzy, jakim dysponowali w momencie przystąpienia III Rzeszy do wojny. Rekonstruując jego zawartość, unikniemy błędu anachronizmu wiodącego do żonglowania niewiele wyjaśniającymi pojęciami okrucieństwa i sadyzmu. Unikniemy również „słusznego oburzenia” pozwalającego zachować dobre mniemanie o własnej kondycji moralnej, trwałych zasadach, których nic nie byłoby w stanie podważyć.

Zwyczajni Niemcy

Najobszerniejszy, kluczowy rozdział monografii Neitzela i Welzera porządkuje wypowiedzi żołnierzy w trzech wymiarach: walki, zabijania i umierania. Są to zasadnicze aspekty „wojennej przygody”. W ramach tej przygody, której niebezpieczeństwo i brawura stanowią niezbędny komponent, najważniejszy okazuje się efekt: zestrzelenie, zatopienie, zabicie. Mord niespodziewanie nabiera charakteru „sportowej rywalizacji”, której sensem staje się ustawiczne poprawianie „wyników” (przydaje to chwały i splendoru zwycięzcy). W takich kategoriach widzi wojnę podporucznik Pohl, pilot Luftwaffe. Ze swojego samolotu „poluje na ludzi i zabija ich z góry”. Nie kierują nim powody ideologiczne. „Jest mu wszystko jedno, kogo trafi, ważne jest tylko to, żeby trafić. To sprawia mu po prostu frajdę, a to uczucie nie potrzebuje żadnego motywu” (s. 99). Chodzi o to, aby dopaść – jak na polowaniu – możliwie największą liczbę ofiar („trofeów”). Okrucieństwo i zbrodnia wciągają, a przemoc staje się z czasem punktem odniesienia dla samej siebie.

Chcesz przeczytać artykuł do końca?

Zaloguj się, jeden tekst w miesiącu dostępny bezpłatnie.

Zaloguj się