fbpx
Krzysztof Wołodźko Grudzień 2014

Cóż po Brzozowskim w czasie marnym?

Brzozowski w swojej twórczości z całą siłą stawia problem, który jest nader aktualny: jak zrozumieć obce myśli, jak wejść w ich przestrzeń kulturową, by nie stać się równocześnie zakładnikiem cudzych intelektualnych dokonań i doświadczeń.

Artykuł z numeru

XI: Nie marnuj

XI: Nie marnuj

Swoją erudycyjną, obszerną pracą o Stanisławie Brzozowskim Andrzej Mencwel stara się przenieść go w naszą współczesność. Historyk kultury snuje równocześnie refleksję o zmianach, jakie przyniósł XX w. polskiej rzeczywistości ideowej, społecznej, ekonomicznej, politycznej. Piszę o „naszej współczesności”, bo początek XXI w. chyba wciąż jest bardziej długim cieniem poprzedniego stulecia niż czasem obleczonym własną treścią. Szczególnie tutaj, w Europie Środkowo- -Wschodniej, żyjemy na gruzach zrealizowanej utopii, dość niezbornie próbując na nowo odczytać i opisać własną tożsamość cywilizacyjną. Mencwel przekonuje, że autor Płomieni właśnie jako nasz współczesny może nam pomóc określić się w tyglu świata. Ale czy faktycznie dla (tego) myśliciela jest dziś w Polsce miejsce?

Istotnym bohaterem zbiorowym książki Stanisław Brzozowski. Postawa krytyczna. Wiek XX jest rodzima inteligencja jako grupa społeczna aktywnie współtworząca polskie transformacje jeszcze w czasach rozbiorowych. Inteligent, z sarkazmem opisany przez Gałczyńskiego („Boczną uliczką, zaułkiem krętym / idzie pod wiatr ten polski święty / z fortepianem Szopena”), zgubił się niemal na dobre gdzieś w początkach III Rzeczypospolitej. I tu pojawia się problem ze „współczesnością Brzozowskiego”. Czy on, jeden z najbardziej znaczących ludzi inteligencji, faktycznie ma swoje miejsce w naszych realiach, chyba programowo antyinteligenckich i antyintelektualnych? Czy „(od)czytanie Brzozowskiego” ma jakiekolwiek znaczenie w świecie skrótów myślowych (im mniej znaków, tym lepiej) i władzy emotikonów nad publicznymi dyskusjami? Nie tylko dla celów publicystycznych wydobędę najbardziej pesymistyczny ton. Parafrazując Hölderlina: cóż po myślicielu w czasie marnym?

Przetworzenie polskości

W początkach XX w. nie było jeszcze Polski jako państwa. Ale bardzo mocno jaśniała polskość, i to nie jako abstrakcja. Była to polskość polityczna (ruch ludowy, narodowy, socjalistyczny), społecznikowska (która łączyła kwestie patriotyczne z gospodarczą pracą u podstaw) i kulturowa (z bardzo silną podziemną oświatą). Stąd istotne elementy biografii Brzozowskiego przenikają się w książce Mencwela właśnie z ukazaniem przemian polskości. Nie bez wpływu był tutaj czynnik globalny, czyli zwycięski pochód kapitalizmu przez dzieje i kontynenty. A równocześnie: konflikt świata kapitału ze światem pracy, czyli powstawanie nowoczesnego ruchu robotniczego, związków zawodowych i lewicowych partii politycznych.

W obecnym rozumieniu polskości powiązanej z patriotyzmem (szczególnie w wydaniu prawicowym) dominuje nieraz swoista ahistoryczność, niezobowiązujące oderwanie od materii dziejów na rzecz pięknych abstrakcji. Wynika to także z tego, że z dzisiejszej rodzimej kultury silnie nasyconej konserwatywnym liberalizmem wyrugowano niemal wszystko, co wiązało się z analizami rzeczywistości kojarzonymi choćby z marksizmem. Tymczasem to właśnie najbardziej materialne czynniki społeczno-gospodarcze i technologiczne decydowały o „przetworzeniu polskości”.

Chcesz przeczytać artykuł do końca?

Zaloguj się, jeden tekst w miesiącu dostępny bezpłatnie.

Zaloguj się