fbpx
z Benjaminem Beit-Hallahmim rozmawia Agnieszka Krzysztof-Świderska Październik 2014

Religia w dobie skrajnego indywidualizmu

Radykalna prywatyzacja religii jest częścią postępującego procesu sekularyzacji. Wszystko jest obecnie prywatne i mogę zadeklarować, że jestem buddystą, a równocześnie wierzę w coś innego i poświęcam się praktykom, które nie mają nic wspólnego z buddyzmem. Praktykuję zen, ale robię również inne rzeczy i mogę w zasadzie zadeklarować, że „jestem buddystą, ale też trochę chrześcijaninem”.

Artykuł z numeru

Jak wiara zmienia Biblię?

Jak wiara zmienia Biblię?

Najbardziej znana Pańska koncepcja wskazuje na istnienie religii tożsamości i religii sztuki oraz na podobieństwa pomiędzy religią a sztuką – obie należą do tzw. przestrzeni przejściowej ludzkiej psychiki, gdzieś pomiędzy iluzjonistycznymi wyobrażeniami a twardą biologiczną realnością. Czy mógłby Pan tę teorię nieco przybliżyć?

Istnieją dwa rodzaje religii czy religijności: religia tożsamości i religia sztuki. Religia tożsamości, którą ludzie w większości przypadków wyznają, polega na dorastaniu w pewnej kulturze i podążaniu za jej wzorcami. W Polsce np. większość ludzi wychowuje się w katolickich rodzinach. To wszystko, czego się uczą, składa się na ich tożsamość i nie zaprząta im to zbytnio myśli. Nie mają wiele do powiedzenia w kwestii swoich preferencji. Nabywają katolicką tożsamość religijną, uczą się katolickich praktyk i tradycji, a następnie w pewnym wieku zyskują świadomość tego, że są katolikami, i oznacza to pewne wierzenia oraz praktyki. To jest właśnie religia tożsamości, której doświadcza większość ludzi na świecie, niezależnie od tego, czy są oni Żydami, muzułmanami, katolikami czy protestantami. To coś, czego uczysz się jako dziecko i czego nie rozważasz, nie dokonujesz wyboru. Robi to za ciebie środowisko społeczne, a na pewnym etapie zyskujesz tego świadomość i na tym w zasadzie kończy się historia twojej religijności, nie inwestujesz więcej psychologicznie w tę sferę. Religia sztuki wymaga znacznie więcej zaangażowania psychologicznego: myślisz o tym, doświadczasz tego, działasz na tym polu, można powiedzieć, że inwestujesz wiele psychologicznej energii. Możesz stać się bardziej aktywny w ramach swojej parafii lub np. zostać księdzem, i ta decyzja oznacza naprawdę poważne zobowiązanie, na co większość ludzi nie jest gotowa. Dzieje się tak w przypadku szczególnie zaangażowanych osób, które podchodzą do religii bardzo poważnie. Inaczej niż większość, która po prostu akceptuje swoją tożsamość społeczną, i na tym koniec. Jednak pewna mniejszość staje się bardzo aktywna i zaangażowana. Dzieje się to zwykle najwcześniej w okresie dojrzewania, gdy o religii zaczyna się myśleć poważniej. Wtedy dopiero niektórzy podejmują np. decyzję o przyjęciu święceń kapłańskich, poświęceniu całego swojego życia religii. Podobnie Robert N. MacCauley i E. Thomas Lawson piszą o dwóch rodzajach rytuałów religijnych: rutynowych i ekstatycznych.

Jak to się odnosi do teorii orientacji religijnych – wewnętrznej, zewnętrznej i poszukującej?

Jej twierdzenia są analogiczne do moich w tym sensie, że osoby o zewnętrznej orientacji religijnej nie inwestują psychologicznie zbyt wiele w religię. Stanowi ona dla nich wyłącznie kwestię społeczną. Chodzą do kościoła, ale poza nim nie zajmują się zbytnio tą sferą.

To interesujące, ponieważ gdy analizuje się czynnik religijności zewnętrznej, tak jak widział tę skalę jej autor Gordon Allport i adaptował prof. Paweł Socha z Instytutu Religioznawstwa UJ, można podzielić go na część dotyczącą funkcjonowania społecznego i część osobistą. Ta ostatnia odnosi się bardziej do samoświadomości, świadomości psychologicznych, osobistych korzyści z wyznawania religii.

Chcesz przeczytać artykuł do końca?

Zaloguj się, jeden tekst w miesiącu dostępny bezpłatnie.

Zaloguj się