fbpx
Anna Arno Październik 2014

Przenikliwy głos pani Lavezzoli

„– Najświeższe zarządzenia Wielkiej Rady w sprawie Żidów!”– taki prasowy nagłówek „wykrzykiwał obojętnie swoim grobowym głosem” miejscowy „półgłówek w nieokreślonym wieku”. Na dźwięk tych słów narrator Złotych okularów Giorgia Bassaniego odczuł nienawiść do gojów.

Artykuł z numeru

Jak wiara zmienia Biblię?

Jak wiara zmienia Biblię?

Zdziwił się własną reakcją: przecież ten młody ferraryjczyk z żydowskiej rodziny wraz z innymi chłopcami co niedzielę czatował na wychodzące z sumy dziewczyny. Gwałtowna zmiana sytuacji politycznej wyostrza podziały, zaburza ład, który panował pomimo kulturowych różnic i pozornych sprzeczności. Złote okulary to poniekąd dydaktyczna powiastka o rozmaitych formach lęku przed obcym oraz o cierpieniu wykluczonych – zawsze tym samym, niezależnie od przyczyny. A także o tym, jak trudno się wyłamać z panujących konwencji, trafić do mniejszości lub choćby stanąć po jej stronie.

Ferraryjski laryngolog Fadigati cieszy się szacunkiem lokalnej śmietanki. Jest kulturalny i kompetentny, ale wyróżnia go jakiś egzotyczny rys: „Podobały się jego maniery, uprzejme i dyskretne, jego widoczna bezinteresowność, rozsądna wyrozumiałość dla najbiedniejszych chorych. Ale bardziej jeszcze od tych powodów za rekomendację służył mu sam wygląd: te okulary w złotych oprawkach, połyskujące miło na ziemistych, wygolonych policzkach, ta nie szpecąca go bynajmniej tusza”. Znajomość medycznej sztuki wynosi doktora ponad przeciętność, zaś nadwaga czyni bardziej ludzkim. Fadigati jest poniekąd salonowcem i człowiekiem środka: należy do dwóch miejscowych klubów i chociaż deklaruje się jako „apolityczny z natury”, przyjął legitymację, którą mu wcisnął sekretarz partii faszystowskiej.

Fadigatiemu brakuje tylko żony; miejscowi swaci wkrótce się jednak orientują, że żadna kandydatka nie nada się dla samotnika, który nocami błądzi po podejrzanych zaułkach. Upodobania lekarza współtworzą jego aurę i są pikantnym tematem dla plotkarzy: można z nimi żyć, dopóki pozostają tajemnicą poliszynela. Skandal wybucha dopiero, kiedy Fadigati pojawia się na plaży z utrzymankiem, który swoją pozycję potrafi cynicznie wykorzystać. Uważany dotychczas za dżentelmena doktor staje się nagle odpychającym, ostentacyjnym degeneratem. Upadek odbija się nawet na jego aparycji: rosnący brzuszek nie jest już wzruszającym śladem słabości, lecz znakiem nieumiarkowania. Podczas ostatniego spotkania z narratorem lekarz przyznaje, że ciało mu ciąży, zaś elegancki wizerunek przemienił się w odpychającą maskę: „Gdybym chociaż mógł ubierać się inaczej! Ale czy widzi mnie pan bez tego kapelusza… tego palta… tych okularów właściwych osobie zamożnej? A z drugiej strony czuję się w tym stroju taki śmieszny, groteskowy, absurdalny!”.

Czasy nie sprzyjają Fadigatiemu: życzliwemu ludziom, obojętnemu wobec politycznych szumów. Adwokatowa Lavezzoli swoim „przenikliwym głosem” komentuje ekscesy doktora, a jednocześnie podgląda morską kąpiel Duce oraz ogłasza, że prześladowania Żydów mogą być wyrazem bożego gniewu. Narrator czuje się coraz bardziej odizolowany, chociaż zwolennikiem Mussoliniego jest jego ojciec: „Jak tylu innych włoskich Żydów z jego pokolenia, ojciec mój, wróciwszy z frontu w 1919 roku, też wstąpił do Partii Faszystowskiej. Był zatem faszystą od pierwszej chwili i takim w gruncie rzeczy pozostał, mimo swej łagodności i uczciwości. Ale odkąd Mussolini po początkowych kłótniach zaczął dogadywać się z Hitlerem, zrobił się niespokojny”.

Chcesz przeczytać artykuł do końca?

Zaloguj się, jeden tekst w miesiącu dostępny bezpłatnie.

Zaloguj się