fbpx
Marcin Cielecki Wrzesień 2014

Tybetański spokój

Colin Thubron pisze jedną z najciekawszych książek drogi. U jej podstaw leży uniwersalny obraz wędrówki żywego ze zmarłym, śladem Orfeusza i Eurydyki, Dantego i Beatrycze. Pożegnanie matki jest w przypadku podróżnika przygotowaniem do własnej śmierci.

Artykuł z numeru

Imperialne oblicze Rosjan

Imperialne oblicze Rosjan

Odległe miejsca przyzywają swoją tajemniczością. Zaginione w amazońskiej dżungli Miasto Z, poszukiwane poprzez morza i wieki Królestwo Księdza Jana, wreszcie: Tybet. Ten, w którym nauki mieli pobierać wątpliwej sławy madame Bławatska, Gieorgij Gurdżijew i ci, co pojawiają się nagle, w pełni ukształtowani, z odpowiedzią na każde pytanie.

Thubron wyrusza na szlak pielgrzymi wiodący z Nepalu poprzez wyżyny Tybetu aż do tajemniczych jezior góry Kajlas. Bardziej od świętej góry interesuje mnie cel tej wyprawy, a ten zdaje się osłonięty, niejasny, znikający z pola widzenia podobnie jak szczyt, na który się wspina. Autor wyrusza po śmierci swojej matki. Podróż jest zarazem pożegnaniem z ukochaną osobą, jak również próbą zrozumienia śmierci.

Góra w Tybecie ma wymiar bardzo osobisty, Thurbon wolny jest jednak od wszelkiego ekshibicjonizmu. Wątki rodzinne, opisy odchodzenia bliskiej osoby podane są z pełnym wyczuciem, niezmierną delikatnością. Czytelnik nie czuje się przytłoczony historią rodzinną, mało tego – jej stopniowe odkrywanie, rwana narracja i niedomówienia czynią z niej temat ciekawy. Zanim wejdę na szczyt Kajlas, raz jeszcze przykuwa moją uwagę cel podróży. Thubron rusza szlakiem pielgrzymim, i do tego na świętą górę, sam jednak nie zdradza przed czytelnikiem swojej wiary. Czy jest chrześcijaninem na buddyjskiej drodze? Ateistą na ścieżce wiary? Nie można wejść na pielgrzymi szlak, nie poddając się jego prawom.

Samotna wyspa

Na początku to tylko góra – wysoka, osobna, nawet bez nazwy. Kajlas uważana jest za oś wszechświata. Oddaje jej cześć jedna piąta ludzkości. Z jej podnóży wypływają źródła czterech wielkich rzek indyjskich – Indusu, Brahmaputry, Gangesu oraz Satladź – i m.in. dlatego uważa się ją za pierwowzór wszystkiego, co żyje: ludzi, zwierząt, roślin. Kajlas jest jednak inna niż Himalaje, inna niż wszystkie góry: zbudowana jest ze żwirowego wypiętrzenia trzeciorzędu. Geolodzy wskazują, że jest pozostałością nieistniejącego już Oceanu Tetydy. Samotna wyspa dawnego świata, pozostałość innej rzeczywistości. Nic dziwnego, że mając takie pochodzenie, Kajlas obrosła w znaczenie mistyczne. To ulubiona góra licznego panteonu hinduskiego. Na nią mieli przylatywać i Śiwa, i Budda, aby medytować. W jej jaskiniach można jeszcze spotkać ascetów i joginów, którzy weszli w tęczę. Ich ciał już nie ma, ale pozostała obecność. Okrążenie Kajlas (i tu w zależności od sekty – zgodnie z ruchem wskazówek zegara lub w stronę przeciwną) daje odpuszczenie grzechów. Zanurzenie się i obmycie w jednym ze świętych jezior uwalnia od grzechów dawnych żywotów. „Miejscowi twierdzą, że zioła znad jeziora leczą wszystkie choroby, a kiedy fale wyrzucają na brzeg martwe ryby, robi się z nich kadzidła odstraszające złe duchy. Woda z jeziora pita przez umierającego wprowadza jego duszę do raju, natomiast tutejszy piasek umieszczany w ustach trupa zapobiega odrodzeniu się jako zwierzę”.

Chcesz przeczytać artykuł do końca?

Zaloguj się, jeden tekst w miesiącu dostępny bezpłatnie.

Zaloguj się