fbpx
Dominika Ćosić Maj 2014

Bałkańska wiosna

Podczas gdy zachodnia Europa – na czele z Belgią – przygotowuje się do upamiętnienia 100. rocznicy wybuchu I wojny światowej, wschodnia – na czele z Polską – z coraz większym niepokojem spogląda na Ukrainę, Bałkanom ponownie grozi destabilizacja. Trwające od kilku miesięcy manifestacje ogarnęły przede wszystkim Bośnię, ale też Czarnogórę, Kosowo, Serbię. Dopóki mają podłoże społeczno-ekonomiczne, a nie etniczne, raczej nie grożą kolejną wojną. Skutki i tak mogą być poważne – czas więc na redefinicję europejskiego podejścia do Bałkanów.

Artykuł z numeru

Wyobrazić sobie Boga dzisiaj

Wyobrazić sobie Boga dzisiaj

O Sarajewie świat, a przynajmniej Europa, przypomniał sobie w lutym tego roku, kiedy przez całą Bośnię przetoczyła się fala manifestacji. Wszystko zaczęło się od Tuzli. Powodem do demonstracji była likwidacja kolejnej fabryki, w efekcie czego tysiące ludzi straciło pracę. Błyskawicznie protesty przeniosły się do innych miast: Bihacza, Zenicy, Mostaru, Sarajewa. Początkowo pokojowe marsze przemieniły się w coraz bardziej gwałtowne starcia z policją, w Sarajewie protestujący spalili siedzibę rządu federalnego oraz archiwum państwowe. Trzeba było dopiero tych ostatnich wydarzeń i kilkudziesięciu poważnie rannych, by temat „przebił się” przez serwisy informacyjne zdominowane doniesieniami z Ukrainy i zainteresował Unię Europejską. Gdyby nie Chorwacja, od lipca nowy członek wspólnoty, Europa nie zainteresowałaby się Bośnią. Co właściwie stało się (i dzieje, bo protesty, choć na mniejszą skalę, nadal trwają) w tym kraju? Bezpośrednią przyczyną niezadowolenia społecznego jest zamykanie kolejnych miejsc pracy, rosnące bezrobocie (w skali całego kraju wynosi 44%!), bieda i korupcja elit rządzących. Pośrednia przyczyna protestów tkwi w błędnej polityce wewnętrznej Bośni i zaniechaniach Zachodu. Wszyscy, i w BiH, i poza nią, skoncentrowali się głównie na umocnieniu pokoju. Zapomnieli o reformach społecznych i administracyjnych. Czkawką odbija się też porozumienie z Dayton – symbol końca wojny.

Paradoks Dayton

Zawarte w 1995 r. w amerykańskim mieście Dayton porozumienie pokojowe przyjęte zostało jak zbawienie. Oznaczało koniec bratobójczej wojny. Jego sygnatariuszami stali się trzej przywódcy, zbrukani krwią ofiar wojny. Prezydenci: Jugosławii Slobodan Miloszević, Chorwacji Franjo Tudjman i Bośni Alija Izetbegović, byli współodpowiedzialni za czystki etniczne w czasie wojny, za cierpienie niewinnych ludzi. Okazali się jednak jedynymi gwarantami pokoju, a dla USA i Europy partnerami do rozmów. Po czteroletniej wojnie, która pochłonęła życie kilkudziesięciu tysięcy ofiar (niektóre źródła mówią nawet o ponad 200 tys. zabitych po wszystkich stronach frontu), kluczowe było przywrócenie pokoju i skrojenie państwa, w którym mogliby żyć ludzie do niedawna stojący po różnych stronach barykady. To, jak będzie funkcjonować powojenna Bośnia, stanowiło wówczas kwestię drugorzędną. Najważniejszy był pokój.

Tymczasem z błogosławieństwem mocarstw światowych stworzono państwo-kuriozum. Aneks czwarty układu, zawierający konstytucję BiH, określił ustrój polityczno- administracyjny Bośni jako państwa składającego się z dwóch części: Republiki Serbskiej (49% terytorium) i Federacji Bośni i Hercegowiny (51% terytorium), oraz z autonomicznego dystryktu Brcko podległego bezpośrednio rządowi centralnemu. Obie części posiadają własne parlamenty, rządy i pełną autonomię w sprawach wewnętrznych. Nieliczne tylko kompetencje (w tym sprawy zagraniczne, polityka monetarna i celna) należą do rządu centralnego. Układ zawiera również postanowienia regulujące powrót uchodźców i osób wysiedlonych oraz gwarancje dla mniejszości narodowych. Przestrzegania postanowień układu ma nadzorować specjalnie powołany w tym celu urząd wysokiego przedstawiciela dla BiH. To nie koniec. By uprzedzić ewentualne kłótnie między trzema narodami zamieszkującymi kraj, wprowadzono parytety narodowościowe na każdym szczeblu władzy. Jako najwyższy urząd państwa konstytucja wskazuje trzyosobowe Prezydium, w którego skład wchodzi jeden przedstawiciel każdego z narodów. Jeden z członków Prezydium jest przewodniczącym (prezydentem), a dwóch pozostałych wiceprzewodniczącymi (wiceprezydentami), przy czym system ten jest rotacyjny, więc co 8 miesięcy następuje zmiana na stanowisku przewodniczącego Prezydium. Zaproponowane rozwiązanie, respektujące równy dostęp do sprawowanych funkcji, znajduje swoje odbicie także w innych organach i instytucjach, tak szczebla centralnego, jak i części składowych. Konstytucja niezwykle rygorystycznie podchodzi do tej materii, dlatego począwszy od instytucji głowy państwa, poprzez obsadę funkcji przewodniczącego każdej z izb parlamentu (centralnego oraz dwóch w częściach składowych), aż do Zgromadzeń Kantonalnych Federacji Bośni i Hercegowiny oraz Rad Municypalnych funkcjonuje system oparty na kryterium etnicznym. Republika Serbska różni się nieznacznie, ponieważ funkcję przewodniczącego danego organu pełnić może tylko Serb. Nakładają się na to dodatkowo kompetencje wysokiego przedstawiciela, będącego de facto gubernatorem Bośni. Nie do końca są one sprecyzowane, a ich zakres definiowali kolejni przedstawiciele. Mogli podejmować samodzielne decyzje, a także dymisjonować urzędników państwowych, z czego niektórzy z nich ochoczo korzystali.

Chcesz przeczytać artykuł do końca?

Zaloguj się, jeden tekst w miesiącu dostępny bezpłatnie.

Zaloguj się