fbpx
Paweł Czapczyk Marzec 2014

Pisarz polski, pisarz śródziemnomorski

Był humanistą w każdym calu i eseistą w wielkim stylu, który z nieodmienną powagą traktował swoje pisarskie rzemiosło. Uparcie dowodził, że Polska duchowo, w najlepszej części swej tradycji, leży nad Morzem Śródziemnym, a dzieła literackie powstające tu i teraz mają sens o tyle, o ile ich przeznaczeniem jest długie trwanie. 19 marca mija 10 lat od śmierci Zygmunta Kubiaka.

Artykuł z numeru

Człowiek jaki to rodzaj?

Człowiek jaki to rodzaj?

Pytanie zasadnicze: „Kim pozostał dla kultury polskiej Zygmunt Kubiak jako twórca?”, nie ewokuje bynajmniej prostej i jednoznacznej odpowiedzi. Wyłania się ona stopniowo i nielinearnie. Jest pochodną tyleż rzeczywistej wartości Kubiakowego dzieła, ile jego recepcji: asymilowania przez dziennikarzy i pisarzy głównego nurtu, przychylności krytyków i wydawców, wszelkiej maści decydentów odpowiedzialnych za politykę kulturalną w mediach i obecność w podręcznikach szkolnych.

Partia arystokratów ducha

Sprawy nie ułatwiał zresztą sam autor Brewiarza Europejczyka i demonstrowana przezeń po wielekroć niechęć do komunistycznego i postkomunistycznego środowiska literackiego, a także zupełna obojętność wobec gazetowych hierarchii oraz zawirowań na literackiej giełdzie. Wiele drzwi zamykało też przed nim dumne credo, które uznać by można w naszej ponowoczesnej epoce za ontologiczny skandal: „Gdy mnie ktoś pyta, czy jestem prawicowy czy lewicowy, odpowiadam zawsze, że moja Polska to Polska śródziemnomorska”. Kubiak wygłaszał je, ilekroć ktoś próbował wprząc go w tryby jakiejś powstałej po 1989 r. formacji politycznej lub wypisać jego nazwisko na sztandarach powiewających nad którymś ze stronnictw światopoglądowych.

Wydaje się, że jedyna partia, do której mógłby należeć, to partia arystokratów ducha – elitarna formacja łącząca żywych i umarłych oraz tych, którzy się dopiero narodzą. Jej zwolennicy głoszą suwerenność wobec przemijających wydarzeń zewnętrznych, unikając nadmiernego prestiżu osobistego przeglądającego się w zwierciadle adoracji świata materialnego. Swe prawdziwe uczucia, dążności i powinności lokują gdzie indziej. Statutem takiej partii byłyby zapewne słowa brytyjskiego pisarza Edwarda Morgana Forstera: „Wierzę (…) w arystokrację wrażliwych, uważnych i mężnych”. Jej programem – inicjalne wersy z Medytacji Marka Aureliusza, słynnego filozofa na monarszym tronie: „Urodziliśmy się bowiem do współpracy, jak nogi, jak ręce, jak powieki, jak rzędy zębów górnych i dolnych”.

Właśnie taką obojętność, paradoksalną, bo umożliwiającą najbardziej skuteczne czyny i najbardziej realne działania, mędrcy stoiccy z Grecji nazywali ataraksía, niewzruszonością. Zestawiając ją z pokorą, cnotą biblijną, nakazującą kłaść rękę na swoje usta, a także z rzymską trzeźwością, czyli widzeniem świata takim, jaki on rzeczywiście jest, oraz szeregiem innych cnót i wartości, które pierwszy raz ujrzały światło dzienne kiedyś nad Morzem Śródziemnym, kreował Kubiak dobroczynną przestrzeń, umożliwiającą mu ocalenie „własnej – jak mówił – substancji duszy”. Ale nie tylko własnej.

We wszystkich jego książkach, począwszy od opublikowanego w 1963 r. przez Znak Półmroku ludzkiego świata, przechadzamy się niemal wyłącznie pośród arcydzieł. We wszystkich spotykamy się też z jakimś szczególnym oddziaływaniem, tchnieniem, zrównoważeniem aksjologicznym, a jednocześnie z ewidentnym zmaganiem, które wyrasta z bardzo starego przekonania, że spokój ducha nie jest człowiekowi dany, lecz zadany. Dlatego z jednej strony – jak w największych dziełach literatury – panuje w jego szkicach stała temperatura, uobecnia się „wieczne teraz” i trwa wielogłosowy dyskurs anulujący przepływ stuleci i pokoleń. A z drugiej strony – restytuowana jest wspólnota tych, którzy niezmordowanie kołaczą do wrót tajemnicy. Tak oto powołane zostaje do istnienia europejskie uniwersum konfesyjne – wielka wspólnota kontemplujących, którzy w zaciszu świątyń, domostw lub parków, nieraz nic o sobie nie wiedząc, pochylają się w skupieniu nad tekstami zdającymi się prowadzić do żarliwego, nieomalże mistycznego wtajemniczenia.

Chcesz przeczytać artykuł do końca?

Zaloguj się, jeden tekst w miesiącu dostępny bezpłatnie.

Zaloguj się