fbpx
Paweł Jasnowski Listopad 2013

W poszukiwaniu nowego języka

Kultura komiksowa, z wolna wychodząca z getta, wraz z Fabryką i Boską kolonią Nicolasa Presla, które ukazały się w tym roku w Serii Melancholicznej, otrzymuje impuls, a nieprzekonani do tego medium – dowód na to, jak kreatywną i inspirującą przestrzenią może być komiks.

Artykuł z numeru

Atlas polskich mężczyzn

Atlas polskich mężczyzn

Dla Oli Cieślak

Fabryka jest trzecią po Priape i Boskiej kolonii, a pierwszą, jaka wyszła w Polsce, niemą opowieścią Nicolasa Presla, francuskiego rysownika, który przebył długą drogę, nim ukształtowała się jego artystyczna tożsamość i uformował język: odrębny i rozpoznawalny. Jak przyznał w rozmowie z Xavierem Guilbertem, ograniczenie – rodzaj przymusu, który nałożył na siebie poprzez wyłączenie z narracji znaku i słowa – wymusiło poszukiwanie nowych środków, wpłynęło na uplastycznienie i ekspresywność, pozwalającą ostatecznie wprawić opowieść w ruch i powiedzieć znacznie więcej, mówiąc mniej.

Choć Presl rysował od dzieciństwa, robiąc to początkowo dla siebie, następnie zaś publikując w fanzinach, to nigdy nie ujawniał szczególnego zanurzenia w kulturze komiksowej. Na jego idiomie artystycznym bezpośrednio zaważył okres poszukiwań, zgłębianie wielu obszarów tworzenia – malarstwa, rzeźby, instalacji – oraz praca kamieniarza, która dała mu bezpośredni kontakt z kulturowym dziedzictwem, stając się „innym rodzajem studiowania historii sztuki – poprzez bezpośrednią styczność z rzemiosłem”. Doświadczenie to odcisnęło wyraźne piętno na jego języku – elastycznym i semantycznie gęstym, zdolnym unieść nieomal każdą opowieść, w której Presl zamyka alegoryczną historię, uniwersalną prawdę, nadając jej „formę powszechnego symbolu”.

W swoim debiucie czerpie np. z Sofoklesa i mitu o Edypie, w Boskiej kolonii – z Dantego i Boscha, Biblii i mitologii, fresków Piera della Francesca i renesansowej architektury. W Fabryce, którą polscy czytelnicy otrzymali w pierwszej kolejności, Presl ujawnia zanurzenie w tradycji kubistycznej: nie tylko poprzez obrazowanie postaci, ale i upodobnienie fizyczności głównego bohatera do autora Guerniki, z jego białą koroną włosów, perkatym nosem i ogromnymi dłońmi. Obraz mechanistycznej utopii tka jednak nie tylko z kubistycznej nici, ale także z inspiracji poetyką Francisa Picabii i Georga Grosza, niemieckiego karykaturzysty przedstawiającego rozkład społeczeństwa i przemoc nowoczesnego miasta.

Tryby, trybiki, pokrętła

Zmechanizowanie, skrępowanie, odarcie z tego, co nieprzystające do szablonu (co wzniosłe i piękne), dehumanizuje świat tytułowej fabryki, czyni go martwym i odrażającym, chorobliwym i zdeformowanym. Presl rysuje − to w tle, to na planie pierwszym − trybiki, pokrętła i mierniki precyzyjnej maszynerii, która jest alegorią bezdusznego i zmechanizowanego świata. To, co nie mieści się w obrębie granic wyznaczonych przez system lub próbuje te granice przekroczyć, skazane jest na potępienie i unicestwienie.

W Fabryce obcym i niepasującym ogniwem jest to, co indywidualne, wzniosłe i piękne (uosabiane przez literaturę i muzykę), kontrastujące z tym, co zuniformizowane, szablonowe i brzydkie. Sztuka, jak w każdej totalitarnej utopii, jest zagrożeniem, bo wyrywa ze stanu odrętwienia i melancholii (łamiąc porządek) − w komiksowej narracji Presla jej miejsce jest albo w kłębach dymu, albo na śmietniku historii. Ów motyw odczytywać można jako odwołanie do niemieckiej Entartete Kunst (sztuki zdegenerowanej), ale sam Presl, dbając o uniwersalność dyskursu, wzbrania się przed ujednoznacznieniem paraleli i np. w rozmowie z Guilbertem przywołuje także współczesną formę okiełznania sztuki (zakaz słuchania muzyki po zaprowadzeniu nowego ładu przez Talibów). Muzyka w Fabryce jest próbą ocalenia własnego „ja”, ochronnym płaszczem, który osłania przed zautomatyzowaniem i duchowym skarleniem.

Chcesz przeczytać artykuł do końca?

Zaloguj się, jeden tekst w miesiącu dostępny bezpłatnie.

Zaloguj się