fbpx
Witold Gombrowicz
Witold Gombrowicz (fot. domena publiczna)
Łukasz Garbal październik 2013

Gombrowicz i Bóg

Znaczenie Gombrowicza wciąż jest słabo rozpoznane. On nie tyle przywraca miejsce pojedynczemu człowiekowi, co pokazuje nieustanne stwarzanie; człowiek jest z drugim, i wobec okoliczności, najczęściej – wobec bólu.

Artykuł z numeru

Jezus Żydów

Jezus Żydów

Czytaj także

Jan Wróbel

Jan Wróbel

Między Wyszyńskim a Gombrowiczem

Gombrowicza milczenie o Bogu to książka ważna, bo prowokująca do dyskusji. W dużej mierze zgadzam się z interpretacjami Tischnera, chcę jednak zainicjować wymianę myśli – do czego zachęca sam autor, pisząc we wstępie o „ateizmie” Gombrowicza jako „problemie do ciągłego drążenia, a nie jednorazowego rozwiązania” (s. 12), wskazując na paradoksalność stanowiska Gombrowicza, w tym jego niechęć do „niefrasobliwego i zarozumiałego laicyzmu” spod znaku „Wiadomości Literackich” – który kompromituje postacią Pimki.

Słuszna wydaje mi się właśnie ta podstawowa obserwacja Tischnera: dotycząca „niezgody” Gombrowicza „na okrojenie świata z potężnych obszarów nieświadomego / niewiadomego”, które go „fascynują” i „przerażają” (s. 13). Gombrowiczowska fascynacja metafizyką otwiera bardzo obiecujące pole interpretacji. Podobnie ważne jest pisanie o nim jako rozczarowanym sentymentaliście.

Pierwszą wątpliwość nasuwa jednak sam efektowny tytuł. Gombrowicz o Bogu przecież nie tylko milczał, ale pisał jak najbardziej bezpośrednio, np. kiedy relacjonował (nieważne tutaj, czy rzeczywistą) katastrofę budowlaną w jednym z kościołów; zastanawiał się wówczas nad okrucieństwem Boga, podobnie przecież jak w rozważaniach o rannym psie (stosunek katolików do śmierci zwierząt), na co wskazuje sam Tischner. Jedną z motywacji do nadania tego tytułu – poza oczywistym nawiązaniem – była zapewne chęć wyraźnego zaznaczenia jednego z paradoksów twórczości autora Ferdydurke: nie był pisarzem z nurtu religijnego, nie możemy go na siłę wpychać do takiej szufladki. Problematyka metafizyczna była jednak dla niego w gruncie rzeczy podstawowa; kiedy zaś napiszemy „milczenie”, od razu nasuwa się podejrzenie, że jest ono „znaczące”. (Może bardziej odpowiadający książce byłby tytuł Gombrowicz i metafizyka?)

Metafizyka dla Gombrowicza to nie tyle problem intelektualny, co zagadka związana z ciałem: Gombrowicz i Bóg – to raczej Gombrowicz i ból czyli szukanie odpowiedzi na pytanie o sens cierpienia. Potrzeba metafizyki może też wynikać z aspektu psychologicznego: poszukiwania przez Gombrowicza autorytetu ojca.

Jaki Gombrowicz?

W tym miejscu dochodzimy jednak do zasadniczego problemu: kogo mamy na myśli, pisząc „Gombrowicz”? Musimy zdecydować, który Gombrowicz nas interesuje – „prywatny” (konkretny człowiek i jego psychika), czy „publiczny” (wynikający z dzieł literackich, tworzony przez autora bohater-narrator, także w Dzienniku). Publikacja prywatnych zapisków Gombrowicza nazywanych dziennikiem intymnym (Kronos) przyniosła jedną ważną rzecz – dowód na rozgraniczenie sfery życia i twórczości. Gombrowicz tworzył „Gombrowicza”. Jednak sfera prywatna, pozbawiona masek, była dla niego niezwykle intymna; Rita Gombrowicz zanotowała w zbiorze świadectw Gombrowicz w Argentynie poruszającą relację Marii Świeczewskiej, kiedy po arcymistrzowskiej partii autokreacji Gombrowicz stanął samotnie na balkonie w sylwestrową noc. Świeczewska zobaczyła wtedy jego „nagą” twarz; wyczuł to i z wrogością w głosie powiedział: „mnie nie wolno podglądać”. Klasyczny polonista broniłby autonomii dzieła literackiego; sugestywność Gombrowiczowskiej autokreacji prowadzi do instynktownego utożsamienia Gombrowicza-człowieka z jego tekstami. Trzeba dużej dyscypliny, by nie patrzeć na pisarza przez pryzmat jego książek. Być może się mylę, ale mam wrażenie, że to właśnie Gombrowicz-człowiek interesuje Tischnera, który czyta dzieła literackie jako słowa konkretnej osoby, nie zaś jako autonomiczne, wyrwane spoza biografii twórcy teksty. Dzieło jako klucz.

Chcesz przeczytać artykuł do końca?

Zaloguj się, jeden tekst w miesiącu dostępny bezpłatnie.

Zaloguj się