fbpx
Michał Przeperski kwiecień 2013

Trzy lata traumy

Od katastrofy smoleńskiej mijają już trzy lata. Zwiększa się dystans czasowy, dzięki czemu na to tragiczne wydarzenie i jego społeczne oraz polityczne konsekwencje można spojrzeć nieco chłodniejszym okiem. Niestety, na półkach polskich księgarń nie znajdziemy zbyt wielu poświęconych temu tematowi książek. Co nie znaczy, że o Smoleńsku się nie pisze.

Artykuł z numeru

Czy papież nam zaufa?

Czy papież nam zaufa?

Większość Polaków doskonale pamięta, co robiła rankiem 10 kwietnia 2010 r. Doświadczenie wspólnoty zdominowało godziny, które nastąpiły po katastrofie. Pierwsze dni to nadzieja na jedność, a także dezorientacja, ogromny ból i wściekłość. Ze względu na bezprecedensową skalę wydarzenia dotyczące go informacje pojawiały się w niespotykanym tempie. Debacie publicznej wokół katastrofy z oczywistych względów ton nadawały telewizja oraz Internet. To przede wszystkim za ich pośrednictwem bardzo szybko rozgorzały gwałtowne spory wokół znaczenia tego, co wydarzyło się w Smoleńsku. Siłą rzeczy książki poświęcone tragedii mogły pojawić się dopiero po pewnym czasie.

Linia podziału

Za pierwszą ważną publikację książkową uważam tom Żałoba wydany w serii publicystycznej „Krytyki Politycznej”. Składa się on z wypowiedzi zamieszczanych na łamach internetowego portalu pisma w ciągu pierwszych dziesięciu dni po katastrofie. Zbiór przygotowano z wyraźną tezą, bowiem we wstępie redakcja stwierdziła otwarcie: „Czy przeszkadza nam, że Polacy się zjednoczyli? Owszem, obawiamy się wielkich emocji, bo wiemy, że mogą prowadzić nie tylko do wielkich rozczarowań, ale także do wielkich błędów (…). Dlatego w tych szczególnych chwilach nie kontestowaliśmy uniesień, ale pragnęliśmy też posłuchać, co mają do powiedzenia ci, którzy bezrefleksyjnie im nie ulegli”.

Żałoba dobrze oddaje specyfikę dni kwietnia 2010 r. Teksty publikowane na samym początku stanowią świadectwo szoku, w jakim znaleźli się dziennikarze i publicyści, próbujący wspominać tych, którzy tak nieoczekiwanie zginęli. Z czasem jednak pojawiają się głosy coraz ostrzejsze, polemiczne, domagające się porzucenia patosu żałoby i szerokiej debaty na temat działalności Lecha Kaczyńskiego. Charakterystyczne jest, że okres tuż po katastrofie przyniósł dużą aktywność polskiej lewicy i wszystkich tych, których umownie można nazwać „przeciwnikami Smoleńska”. Kontrowersyjna, ostra publicystyka z pierwszych dziesięciu dni po katastrofie została umieszczona w najważniejszej książkowej wypowiedzi tych, którzy opowiadali się za demitologizacją postaci Lecha Kaczyńskiego. Z drugiej strony, książka pozostaje ważnym świadectwem chwil, w których Smoleńsk przestał być spoiwem, a zaczął być linią podziału.

Z perspektywy czasu interesującym i ważnym kontrapunktem dla pozycji „Krytyki Politycznej” wydaje się publikacja zbiorowa pt. Katastrofa Smoleńska. Reakcje społeczne, polityczne i medialne przygotowana pod redakcją Piotra Glińskiego i Jacka Wasilewskiego. Ukazała się rok po katastrofie, w kwietniu 2011 r., ale w jej skład weszły teksty oparte na wystąpieniach zaprezentowanych podczas XIV Ogólnopolskiego Zjazdu Socjologicznego, który odbył się w Krakowie między 8 a 11 września 2010 r. Publikacja ta ma charakter naukowy, a wśród autorów znaleźć można badaczy o różnych poglądach. Jak stwierdzili we wstępie redaktorzy tomu, badania, na których opierali się autorzy, będą miały swój ciąg dalszy, ale wyjątkowy charakter katastrofy smoleńskiej domagał się pierwszych diagnoz na gruncie naukowym. Badacze rzeczywiście podjęli ważną tematykę i potrafili zaproponować wartościowe interpretacje rzeczywistości. Dość wspomnieć o zastosowanej przez Michała Łuczewskiego teorii kozła ofiarnego René Girarda, tłumaczącej proces sakralizacji i desakralizacji wizerunku Lecha Kaczyńskiego w okresie po katastrofie smoleńskiej. Chociaż publikacja ta nie zyskała sobie takiej poczytności jak wspomniana wcześniej Żałoba, co w dużej mierze wynikało z jej dość hermetycznego, naukowego charakteru, to należy ją uznać za pozycję ogromnie wartościową. Naukowo opisany stan polskiego społeczeństwa po tragedii smoleńskiej i konfliktach rozgorzałych w lecie 2010 r. wydaje się dziś zaskakująco aktualny, pomimo pewnych braków, w tym – przede wszystkim – krótkiego dystansu wobec badanych zdarzeń. W morzu sentymentalnych albumów wspominających ofiary katastrofy oraz publikacji twardo stawiających tezę o zamachu pojawiła się bowiem książka, z którą można się nie zgadzać, ale której nie należy (a na pewno – nie warto) ignorować.

Chcesz przeczytać artykuł do końca?

Zaloguj się, jeden tekst w miesiącu dostępny bezpłatnie.

Zaloguj się