fbpx
Redakcja listopad 2012

O religii bez namaszczenia

10 listopada br. mija 100. rocznica urodzin Antoniego Pospieszalskiego, emigracyjnego publicysty interesującego się szczególnie problematyką religijną. Naszym zdaniem jest on autorem, którego ciągle warto czytać – z tego względu publikujemy poniżej małą antologię jego tekstów.   

Artykuł z numeru

Spór o zło

Spór o zło

Moje pisanie nie zwalnia czytelnika od obowiązku samodzielnego myślenia i gorącego sprzeciwu, gdy mu sumienie taki sprzeciw nakaże. Za ewentualne starcia opinii z góry przepraszam i proszę o wybaczenie ewentualnych błędów. Ale jeśli obaj będziemy się starali przebywać w prawdzie, to starcia, a nawet błędy nie okażą się groźne. Simone Weil mówiła, że gdy sprzeciwiamy się Chrystusowi w imię prawdy, tym samym padamy w Jego objęcia. A Jezus sam powiedział, że każde słowo wypowiedziane przeciw Synowi Człowieczemu będzie wybaczone, ale nie sprzeciwienie się Duchowi Świętemu [tj. Duchowi Prawdy] (por. Łk 12, 10).

(A. Pospieszalski, Wiara szukająca zrozumienia, Polska Fundacja Kulturalna, Londyn 1985, s. 8)

Nawet najpoważniejsze pisma zwykle boją się podejmować kontrowersyjne tematy, jak np. nieomylność papieska czy zjawisko homoseksualizmu, by nie narazić się na zarzut naruszania ortodoksji czy podważania wartości chrześcijańskich. W dewocyjnej atmosferze masowego polskiego katolicyzmu można te opory zrozumieć i nawet w pewnych okolicznościach uznać za uzasadnione, ale na długą metę skutki takiej polityki mogą się okazać katastrofalne. Jakże łatwo w tej sytuacji o oskarżenia z przeciwnej strony, o hołdowanie przesądom i ciemnocie, oskarżenia często usprawiedliwione. A chcemy przecież właśnie te przeciwną stronę ewangelizować.

(A. Pospieszalski, O religii bez namaszczenia, Nomos, Kraków 1997, s. 8)

Leży mi na sercu problem chrześcijańskiej, ściślej: katolickiej eklezjologii. (…) Jest to problem jak najbardziej praktyczny. Od jego rozwiązania, a raczej sposobu rozwiązywania (bo nie ma jednego rozwiązania raz na zawsze), zależy przyszłość całej misji Kościoła w świecie. Nie ma jednego rozwiązania, bo Kościół jest Tajemnicą, której nigdy nie potrafimy przeniknąć do końca. Dlatego możliwe są tylko rozwiązania cząstkowe, które z tej racji są często pomiędzy sobą sprzeczne. Kościół jest święty, a składa się z grzesznych ludzi; jest wspólnotą ochrzczonych, ale tylko Bóg wie, kto jest naprawdę jego żywym członkiem; jest widzialny i niewidzialny; jest ograniczony przestrzennie, ale (przynajmniej potencjalnie) ogarnia całą ludzkość; pielgrzymuje w czasie, rozwija się i ponosi klęski, a równocześnie jest wieczny. Między tymi sprzecznościami istnieje stałe napięcie, tak samo jak w innych aspektach chrześcijaństwa: np. Słowo jest Ciałem, krzyż już jest zmartwychwstaniem (…). Te napięcia są źródłem dynamiki chrześcijaństwa. Ale są one również permanentnym kryzysem. I, jak w każdym kryzysie, pojawia się pokusa jego przezwyciężenia, rozwiązania raz na zawsze.

Spośród sprzecznych opcji eklezjologicznych rozwiązań mamy oczywistą tendencję wybierania tych, które zdają się znamionować przezwyciężenie kryzysu. Kościół jest święty − i basta; dlatego instytucji kościelnej należy się zawsze bezwzględne posłuszeństwo. Jest wspólnotą ochrzczonych; dlatego słuszną tezę „poza Kościołem nie ma zbawienia” (istotnie, nie ma zbawienia poza Chrystusem, poza Jego Mistycznym Ciałem) interpretowano skandalicznie, że wszyscy nieochrzczeni są eo ipso potępieni. I tak dalej. Są to przeważnie rozwiązania pierwsze z przedstawionych wyżej par, rozwiązania jasne, logiczne, raz na zawsze − i dlatego absolutnie niechrześcijańskie. Istnieje również pokusa przeciwna: wybierania tych drugich rozwiązań. Na przykład: prawdziwy Kościół jest niewidzialny, wobec tego hierarchia kościelna, obrzędy, sakramenty („znaki widzialne”) są bez większego znaczenia i liczy się tylko to, co jest „w sercu”, najwyżej prywatna modlitwa.

Chcesz przeczytać artykuł do końca?

Zaloguj się, jeden tekst w miesiącu dostępny bezpłatnie.

Zaloguj się