fbpx
Anna Augustynowicz, Jacek Głomb, Natalia Korczakowska, Krystian Lupa, Weronika Szczawińska, Paweł Sztarbowski wrzesień 2012

Zza kurtyny

Miniony sezon teatralny obfitował w wydarzenia o charakterze artystycznym oraz środowiskowym (czy instytucjonalnym), w których jedni dopatrują się niepokojących sygnałów pogarszającej się kondycji polskiego teatru, podczas gdy drudzy biorą je za zwiastun ożywczych zmian.

Artykuł z numeru

Jak przekłady zmieniają Biblię?

Jak przekłady zmieniają Biblię?

1. Do jakiej diagnozy stanu polskiej sceny teatralnej skłania Pana / Panią miniony sezon?

2. Jakie oczekiwania i obawy wiąże Pan / Pani z rozpoczynającym się sezonem teatralnym?

Anna Augustynowicz

Podstawę teatru dramatycznego do niedawna stanowiła literatura domagająca się sceny. Zadaniem reżysera było odczytanie napięć wewnątrztekstowych i precyzyjne przełożenie ich poprzez aktorów na napięcia w przestrzeni sceny. Pozwalało to uzyskać skupienie widza i przeprowadzić go przez przedstawiany świat, nadając mu sens. Nieliczni posiedli dar przekraczania granic, które wyznaczała zapisana w tekście przestrzeń. Stawiano sobie pytanie: czy to jeszcze „interpretacja” utworu czy już „redakcja”? W procesie interpretacji intencja autora stawała się pretekstem do wypowiedzi własnej teatralnego twórcy.

Równolegle z teatrem dramatycznym funkcjonował nurt teatru kontestującego literaturę, obecnie niezmiernie intensywny i nazywany teatrem postdramatycznym. Codziennością jest wprowadzanie na scenę praktyk multimedialnych, dekonstrukcja utworów literackich i kwestionowanie człowieka jako osoby dramatu. Jeden i drugi nurt fascynuje tak samo twórców i publiczność. W jednym i drugim zdarza się sztuka. Podejmując repertuarowe decyzje nie sposób przewidzieć, który nurt wybierze publiczność i któremu nurtowi ów dar przypadnie w udziale. Niezależnie od nazwanych i nie-nazwanych nurtów, we współczesnym teatrze ciągle jest obecny żywy człowiek, z jego pragnieniami, pożądaniami i ze skłonnością do upodobnień mimetycznych.

Instytucje zostały powołane w celu zabezpieczenia „warsztatu pracy” twórców, poziomu rozmowy i kształcenia gustu publiczności. Do drzwi teatrów dramatycznych, których pojemność maleje, stuka ogromna liczba aktorów, reżyserów, dramaturgów i innych twórców. Są wykształceni na wyższych uczelniach, mają zdolność ostrego widzenia rzeczywistości. Intrygują i dyrektorów teatrów, aktorów i publiczność. Nie można im odmówić racji wypowiedzi ani zabezpieczyć środków do ich realizacji. Maleje ilość premier w sezonie – nie mieszczą się w starej „architekturze”. Zarówno doświadczeni twórcy, jak i ci, którzy doświadczenie zdobywają, wnoszą w przestrzeń teatru swoją tożsamość, a z nią background, który dawno przestał być jednorodny i wspólny. Dopełnienie tej niejednorodnej przestrzeni pozbawionej kanonów stanowi publiczność. Przestaje wystarczać pojęcie dialogu i kondycja monologu. Teatr staje się miejscem szczególnego spotkania: z prawem do ekspresjonistycznego krzyku i prawem do bełkotu. Chociaż trudno zdefiniować sztukę teatru, gdy się zdarzy , wyczuwają ją i rozpoznają wszyscy – po obu stronach dawno nieistniejącej rampy.

Diagnoza? Jest dużo energii i mnogość narzędzi do budowania sensu w teatrze. Liczba kandydatów do szkół teatralnych… rekordowa! Opuści szkoły grupa artystów i wielu nie dostanie szansy na debiut. Nie można nie widzieć skali zjawiska.

Chcesz przeczytać artykuł do końca?

Zaloguj się, jeden tekst w miesiącu dostępny bezpłatnie.

Zaloguj się