fbpx
Renata Włoch czerwiec 2012

EURO 2012 – ćwiczenie ze zmiany społecznej

Przygotowania do Mistrzostw pokazały, że brak refleksji nad wieloaspektowym charakterem tej ogromnej imprezy sportowej utrudnia wykorzystanie jej społecznego potencjału. W przypadku Polski zaspano gruszki w popiele: tak konsekwentnie odsuwano i wyłączano ludzi z przygotowań, że dla większości z nich Euro 2012 stało się li tylko pretekstem do przyśpieszenia budowy dróg.

Artykuł z numeru

Jak pamiętamy o Żydach?

Jak pamiętamy o Żydach?

UEFA EURO to trzecie pod względem oglądalności wydarzenie sportowe na świecie. Za jego organizację odpowiada UEFA (Union of European Football Associations – Europejska Unia Związków Piłkarskich), hybrydowa organizacja międzynarodowa łącząca cechy organizacji pozarządowej i korporacji transnarodowej. Od początku lat 90. UEFA przywiązuje coraz większą wagę do finansowego aspektu swoich działań oraz relacji biznesowych z innymi korporacjami. Wraz ze wzrostem roli globalnych mediów organizowane przez nią rozgrywki narodowe oraz w obrębie Ligi Mistrzów nabierały znaczenia i przynosiły coraz większe zyski. W rezultacie UEFA zaczęła stawiać rygorystyczne warunki państwom, które chciały gościć mistrzostwa Europy. W 2004 r. po raz ostatni podzieliła się z gospodarzem – Portugalią – dochodami z imprezy. Regułą jest, że państwo organizator ma przygotować scenę, a UEFA przywozi przedstawienie. Istnieje zatem jasny podział kompetencji państw gospodarzy i rzeczywistego organizatora imprezy. Każde kandydujące państwo musi przedstawić listę podpisanych przez instytucje publiczne i główne siły polityczne gwarancji, które zabezpieczają interesy UEFA i powiązanych z nią sponsorów.

EURO 2012 jako powód do szczęścia

Co zatem skłania państwa do stawania w szranki o prawo goszczenia tej imprezy? Głównym powodem jest jej potencjał medialny. Wymogi zglobalizowanej gospodarki skłaniają poszczególne kraje do traktowania swojego wizerunku jako atrakcyjnego produktu, marketingowej marki, jaką można zaprezentować nie tylko kibicom, którzy przyjadą oglądać rozgrywki, ale również widzom – potencjalnym turystom i inwestorom – z całego świata. Ocenia się, że UEFA EURO 2008 w Szwajcarii i Austrii przyciągnęło przed ekrany telewizorów co najmniej 800 mln ludzi. Często podkreśla się również pozytywny wpływ imprezy na gospodarkę państwa organizatora, zwłaszcza na sektor turystyczny. Jednak przywoływany w tym kontekście efekt barceloński, wyrażający się we wzroście atrakcyjności turystycznej miasta lub regionu, wprawdzie niezaprzeczalnie wystąpił w Barcelonie goszczącej igrzyska olimpijskie w 1992 r., ale w innych przypadkach wpływ imprezy był nieistotny lub – jak w przypadku mundialu w 1998 r. we Francji – raczej negatywny, gdyż obawa przed tłokiem i hałasem zniechęciła zamożniejszych turystów do przyjazdu. Badacze wielkich imprez sportowych nadal spierają się na temat ich długofalowego efektu gospodarczego, jednak najczęstsze stanowisko głosi, że jest on w istocie niewielki.

Wszystkie badania pokazują jednak, że w ogromnej większości przypadków występuje jedno niepodważalnie pozytywne zjawisko: wzrost dobrego samopoczucia (feel good effect) w społeczeństwie goszczącym imprezę, czy wręcz poziomu szczęścia, zwłaszcza wśród fanów piłki nożnej. Można to było zaobserwować w czasie Mundialu w Niemczech w 2006 r. czy w RPA w 2010 r. Tymczasem w polskim społeczeństwie dobrego samopoczucia związanego z Mistrzostwami Europy w Piłce Nożnej jest jak na lekarstwo. Większość Polaków przygląda się przygotowaniom z mieszaniną goryczy i rozczarowania, a przede wszystkim – z dystansu. Media ścigają się w czarnowidztwie i opisywaniu kolejnych afer związanych z budową dróg i stadionów.

Chcesz przeczytać artykuł do końca?

Zaloguj się, jeden tekst w miesiącu dostępny bezpłatnie.

Zaloguj się