fbpx
Marta Duch-Dyngosz kwiecień 2012

Nie ma prostych prawd

Lista oddziałów, których członkowie mordowali i grabili ukrywających się w czasie wojny Żydów, byłaby dla kogoś wychowanego na micie nieskazitelnych „żołnierzy wyklętych” za długa nawet wtedy, gdyby znalazła się na niej choć jedna pozycja. Tak jakby członkowie konspiracji byli ulepieni z innej gliny niż reszta.

Artykuł z numeru

Medycyna wygrywa z naturą

Medycyna wygrywa z naturą

Zburzyć pomniki?

„Uznano, że wszystko, co było związane z AK, jest święte i nietykalne. Zamiast zajmować się obiektywnymi badaniami, zajęliśmy się budowaniem pomników i tablic. Jeśli zamkniemy oczy na fakty i będziemy bronić legendy, to za kilka lat nasze dzieci będą się zastanawiały, co zrobić z tymi pomnikami” – mówi Pawłowi Wrońskiemu w wywiadzie dla „Gazety Wyborczej” Henryk Pawelec ps. Andrzej, były dowódca zwiadu konnego oddziału „Wybranieccy”. Na początku lutego sąd koleżeński postanowił wyrzucić tego byłego partyzanta ze Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej. Powód? Mimo że nie znajdziemy go w oficjalnym uzasadnieniu, nikt nie ma wątpliwości, że chodzi o wyciągniecie na światło dzienne czarnej karty dokonań wojennych oddziału i jego dowódcy Mariana Sołtysiaka ps. Barabasz – znanej, choć do tej pory publicznie niepotwierdzonej. Sednem sprawy nie jest to, że Pawelec nazwał swojego byłego dowódcę zbrodniarzem, ale to, co przez obrońców naprędce postawionych pomników jest wypierane bądź bagatelizowane.

Chodzi o ustalenia historyków i badaczy społecznych, które znajdziemy w siódmym numerze „Zagłady Żydów. Studiów i Materiałów” (chociaż artykuły na ten temat ukazywały się w roczniku wiele razy już wcześniej). Trzeba podkreślić, że autorzy dokonują rekonstrukcji konkretnych przypadków i odżegnują się od wyciągania wniosków natury ogólnej. Wydarzenia dotyczą mordowania Żydów, chociaż ciemne karty życiorysów przywołanych członków partyzantki zapisane są aktami przemocy także wobec nie-Żydów. Tematyka ta wynika po prostu z zainteresowań naukowych badaczy – czego niektórzy nie chcą zrozumieć – i pewnie z tego powodu nie znajdziemy w przywołanych artykułach obszernych fragmentów o polskich Sprawiedliwych.

Lista oddziałów operujących na prowincji, których członkowie mordowali i grabili ukrywających się w czasie wojny Żydów, byłaby dla kogoś wychowanego na micie nieskazitelnych „żołnierzy wyklętych” za długa nawet wtedy, gdyby znalazła się na niej jedna pozycja. Trzeba przyznać, że lektura książek m.in. Grossa, Engelking, Grabowskiego, wokół których ostatnio toczyła się dyskusja na temat postaw Polaków wobec ukrywających się Żydów, czy rozmowy ze świadkami wojennych wydarzeń, nie przygotowują na tyle, by bez mrugnięcia okiem przyswoić opisane w roczniku fakty, mimo że już wcześniej pobrzmiewały we wspomnieniach Ocalałych, czy księgach pamięci dawnych sztetli. Jednak potrzeba chwili na otrzeźwienie – skoro różne były postawy polskiego społeczeństwa wobec Żydów w czasie wojny, to gdzie się podział nasz zdrowy rozsądek, by twierdzić, że partyzantki (narodowej i komunistycznej) oraz żołnierzy Polskiego Państwa Podziemnego to nie dotyczyło. Tak jakby członkowie konspiracji byli ulepieni z innej gliny niż reszta (choć słowa: „wybrani”, „niezłomni”, „jedyni” w przypadku podziemia akowskiego mogły nas zaprowadzić na manowce).

Chcesz przeczytać artykuł do końca?

Zaloguj się, jeden tekst w miesiącu dostępny bezpłatnie.

Zaloguj się