fbpx
Justyna Siemienowicz kwiecień 2012

W obrębie teologicznej ekstrawagancji

Kapłaństwo trzeba przyjmować wbrew temu, co usiłuje wykazać Rowiński, w całej jego złożoności, a więc: zarówno jako rzeczywistość powołania, ale także uprawnienia. Stanowisko takie wymaga pokory, która stanowi najlepszą rękojmię tego, by nie stracić z oczu prawdy „o tym, kto jest Panem Kościoła”. Zaprzeczać temu, jakoby kapłaństwo nie było uprawnieniem, jest bardzo bliskie hipokryzji.

Artykuł z numeru

Medycyna wygrywa z naturą

Medycyna wygrywa z naturą

„O konieczności formacji filozoficznej teologów już nieraz wspominano” . Wspomnieć należy raz jeszcze. Skargę tę wyraża Tomasz Rowiński w swoim tekście Kapłaństwo – powołanie czy uprawnienie? Tym bardziej dziwi w tym względzie kondycja jego własnego wywodu. Od pierwszych akapitów pełen jest on luk w argumentacji skrzętnie skrywanych za retorycznymi, a często wręcz perswazyjnymi zwrotami.

Autor rozpatruje dwa, jego zdaniem, najsilniejsze argumenty zwolenników kapłaństwa kobiet: pierwszy wskazuje na bezzasadność wykluczania kobiet z pełnienia posługi kapłańskiej, opierając się wyłącznie na przekazie biblijnym; drugi zasadza się na rozumieniu godności osoby bez względu na jej płeć. Oba już na początku kwituje Rowiński stwierdzeniem, że nie są one niczym więcej aniżeli teologiczną ekstrawagancją. Ani nie wiedząc dlaczego miałyby nią być, ani nie uważając, że ekstrawagancja sama w sobie szkodzi jakości argumentów, spróbuję się za nią wstawić.

Najsilniejszy i kilkukrotnie w tekście wysuwany zarzut przeciw dwóm wspomnianym argumentom wskazuje, że nie dadzą się one utrzymać na gruncie teologii katolickiej. Zarzut to w istocie mocny, tylko czy udaje się go autorowi obronić, czy jedynie zasłania się nim z braku argumentacji o bardziej analitycznym, a mniej etykietowym charakterze? Wydaje się, że Tomasz Rowiński co najmniej zbyt pochopnie i beztrosko odsądza poglądy zwolenników kapłaństwa kobiet od katolickiej ortodoksji. Rzucanie klątw bywa niebezpieczne, kiedy się ich do końca nie zna i nie panuje nad nimi. Choć z pewnością jest łatwiejsze i o niebo bardziej efektowne niż rzetelne wykazanie błędu.

Pismo i Tradycja

Rowiński słusznie zauważa, że odwołując się wyłącznie do Pisma Świętego, nie sposób wykazać argumentom na rzecz kapłaństwa kobiet braku ugruntowania w teologii katolickiej. Papieska Komisja Biblijna już w 1976 r. jednogłośnie przyjęła, że Nowy Testament nie rozstrzyga sprawy święceń kobiet w sposób jasny i ostateczny.

Dlatego też dalszą argumentację przeprowadza autor, podkreślając wagę „drugiego skrzydła Objawienia” – Tradycji. Jego zdaniem wyraźnie zaprzecza ona możliwości wyświęcania kobiet, czyniąc klarownym niepewny w tej kwestii przekaz Pisma Świętego. Odwołuje się przy tym m.in. do listu Jana Pawła II Ordinatio sacerdotalis z 1994 r., w którym papież stwierdza: „Oświadczam, że Kościół nie ma żadnej władzy udzielania święceń kapłańskich kobietom”. Autor przeocza lub pomija jednak fakt, że Kongregacja Nauki Wiary (KNW) w 1998 r. wycofała się z poglądu, jakoby doktryna o kapłaństwie służebnym zarezerwowanym wyłącznie dla mężczyzn stanowiła prawdę objawioną. List Jana Pawła II pochodzi zaś właśnie z tego okresu, kiedy KNW utrzymywała jeszcze ów pogląd w mocy, podobnie zresztą jak deklaracja Inter insigniores (1976 r.). Fakt ten, jak również analiza pozostałych dokumentów poświęconych omawianej doktrynie, wyraźnie wskazuje, że dotąd nie wszystko w nauczaniu Kościoła jest w tym względzie jasne.

Chcesz przeczytać artykuł do końca?

Zaloguj się, jeden tekst w miesiącu dostępny bezpłatnie.

Zaloguj się