fbpx
z Józefem Puciłowskim OP rozmawia Łukasz Tischner wrzesień 2010

Patriotyzm szerokiego serca

Naszą dumę narodową możemy czerpać z dziedzictwa Pawła Włodkowica, który jest patronem mądrego rządzenia państwem, budowania jedności w wielości. Dzięki takim postaciom jak on nie było w Polsce królobójstwa, co jak wiadomo zdarzało się w historii Francji i Anglii.

Artykuł z numeru

Poszukiwanie nowoczesnego patriotyzmu

Historia rodzinna Ojca każe zacząć od pytania osobistego: czym jest dla Ojca patriotyzm? Czy jest on na tyle pojemny, by łączyć dwie miłości – do Polski i Węgier, czy zakłada wyłączność? Czy jego składnikiem jest wyznanie – katolicyzm i/lub protestantyzm?

W moim wypadku chyba nie ma problemu. Gdybym miał pochodzenie niemiecko-polskie, to pewnie byłyby jakieś napięcia. Ja nigdy nie przeżywałem na tym tle żadnych kłopotów, bo Węgrzy są w Polsce lubiani, Polacy na Węgrzech też.

A komu Ojciec kibicuje podczas meczu Polska – Węgry?

Na szczęście nie jestem kibicem… Ale opowiem historię mojej mamy-Węgierki, która siedząc po turecku na tapczanie, oglądała za „dobrych komunistycznych czasów”, mecz bokserski Rumunia – Węgry. Nie wiedzieć czemu Polska telewizja akurat ten mecz transmitowała. I moja mama, która nie mówi za dobrze po polsku, a zwłaszcza nie używa brzydkich słów, w pewnym momencie wykrzyknęła: „W mordę go!”, zachęcając Węgra, by stłukł Rumuna. Muszę powiedzieć, że mi to zaimponowało…

A gdyby się boksował Polak z Węgrem?

Co bym wtedy zrobił? Zachowałbym wstrzemięźliwość wypowiedzi.

Co w języku biskupów nazywa się „roztropnym milczeniem”…

Otóż to!

Chciałbym jeszcze zapytać o historię rodzinną. Bardzo szczególne były okoliczności przeniesienia się Ojca rodziny do Polski i towarzysząca temu decyzja, by jako dziesięciolatek przeszedł Ojciec z kalwinizmu na katolicyzm. Co najbardziej niebywałe, pomysł taki podsunął Ojca Matce, gorliwej kalwince, jej wuj, który był pastorem.

To była mądrość ze strony rodziny mojej mamy. Kiedy w 1947 roku rodzice zdecydowali się uciekać do Polski, wuj – pastor, który mieszkał w naszym mieście – Paks, polecił zmianę mojego wyznania wręcz w formie nakazu. Ponieważ był niepokorny, nękano go rewizjami i rozmaitymi upokorzeniami, więc nie miał złudzeń co do natury komunizmu. Tłumaczył mamie, że jeśli nie przejdę na katolicyzm (wyznanie mojego Ojca – Polaka), to w kraju komunistycznym, w którym protestanci są garstką, stanę się ateistą. Myślę, że to była bardzo mądra decyzja.

W tej decyzji dostrzegam niezwykłą roztropność, która widzi, że są rzeczy większe niż podział religijny i narodowy. Porozmawiajmy teraz o specyfice patriotyzmu węgierskiego. Co go wyróżnia?

Na pewno jest w nim nuta tragizmu. Co wiąże się przede wszystkim z postanowieniami traktatu z Trianon, wskutek którego Węgry straciły dwie trzecie terytorium i dwie trzecie ludności. Jest rzeczą oczywistą, że stało się to wskutek głupoty dyplomacji węgierskiej, jej wielkopańskości i niezrozumienia dla aspiracji Słowaków, Czechów, Rumunów… Niemniej jednak postanowienia te były niezwykle bolesne. Węgierski patriotyzm jest przeniknięty potworną nostalgią za czymś, co nigdy nie wróci. Łączy się też z niezrozumieniem aspiracji narodowych sąsiadów. Budowany jest często na pewnych mitach, które nie mają korzeni historycznych. Górują w nim emocje, a nie intelektualny namysł. Sam zresztą wzruszam się, kiedy słyszę hymn – Boże błogosław Węgrom.

Chcesz przeczytać artykuł do końca?

Zaloguj się, jeden tekst w miesiącu dostępny bezpłatnie.

Zaloguj się