fbpx
ks. Robert Woźniak czerwiec 2010

Kapłaństwo jako wychowywanie do rozumnej wolności

Naszym wielkim narodowym kłopotem duszpasterskim jest lansowanie „pobożności serca” z jednoczesną marginalizacją „pobożności myśli”. W ten sposób serce już od najwcześniejszych lat zostaje wypełnione wzniosłymi uczuciami, rozum zaś pozostaje niejako religijnie pusty.

Artykuł z numeru

Mistyka nadwiślańska

Myślenie o kapłaństwie służebnym (sakramentalnym) powinno oznaczać głęboki namysł nad zadaniami księdza w Kościele i w świecie. Kończący się właśnie Rok Kapłański, ogłoszony przez papieża Benedykta XVI, stał się okazją do podjęcia wielu debat, z których większość dotyczyła jednakże problemów naszego (księżowskiego) życia, stylu jego przeżywania, psychologicznego profilu bycia księdzem etc. Sprawę na domiar złego skomplikowały coraz bardziej nagłaśniane przypadki przestępstw i nadużyć popełnianych przez księży. W tej sytuacji refleksja na temat przyszłości kapłaństwa została zepchnięta na dalszy plan, utonęła w morzu innych spraw i problemów. Trzeba jednak koniecznie do niej powrócić.

Owa refleksja nad kapłaństwem, której pilnie (jestem co do tego głęboko przekonany) potrzebuje Kościół, może przyjąć formę myślenia o dziele, do którego zostaje wezwany ksiądz – prezbiter. Wedle klasycznej zasady metafizycznej działanie postępuje za byciem (agere sequitur esse): prawda bycia (to, czym coś lub ktoś jest) odsłania się w działaniu. Prawda kapłańskiego bycia staje się więc jawna właśnie w kapłańskim dziele. Problem ten jest poważny: dotyczy nie tyle samego kapłaństwa, co w ogóle Kościoła. Misja prezbitera jest bowiem ściśle związana z misją Kościoła.

A co tak naprawdę jest misją Kościoła? Często odpowiedź na to pytanie bywa krótka: jest nią duszpasterstwo. Czym jednak jest duszpasterstwo? Pasieniem duszy? „Troską o duszę” czy może bardziej troską o całego człowieka i jego integralny wzrost w człowieczeństwie? A może jest ono jedynie przyzwyczajaniem do takich czy innych praktyk religijnych? Uroczyste zakończenie Roku Kapłańskiego wydaje mi się dobrą okazją do postawienia tych fundamentalnych kwestii, bez których nie można, moim zdaniem, zrozumieć ani Kościoła, ani księdza.

Jaki jest cel działania Boga?

Celem działania Kościoła nie może być nic innego jak tylko cel działania Boga. Ten zaś został doskonale wyrażony przez świętego Tomasza z Akwinu. Na początku moralnej części Sumy teologicznej myśliciel ten stwierdza:

Człowiek, jak mówi święty Jan Damasceński, został stworzony na obraz Boży, a to znaczy, że ma umysł, wolną wolę oraz przysługującą mu z natury zdolność panowania. Dlatego po rozprawie o Prawzorze, czyli o Bogu, oraz istotach, które wyszły z wszechmocy Bożej na skutek Jego woli, należy przystąpić do omówienia obrazu, czyli człowieka, pod tym kątem widzenia, że jest on źródłem swych czynów dzięki wolnej woli i zdolności panowania nad swoim postępowaniem (STh I-II, Wprowadzenie).

Po tym następują stwierdzenia zasadnicze: „Szczęście uchodzi za ostateczny cel życia ludzkiego”. Tak – zdaniem Akwinaty – widzi sprawę człowieka Bóg, który stworzył nas podobnymi do siebie (to znaczy: rozumnymi i wolnymi) abyśmy mogli uczestniczyć w Jego szczęściu i być po ludzku spełnionymi.

Chcesz przeczytać artykuł do końca?

Zaloguj się, jeden tekst w miesiącu dostępny bezpłatnie.

Zaloguj się