fbpx
Marek Sikora czerwiec 2010

Świat niedokończonej narracji

W antologii czytamy najczęściej o losach ludzi – w pewnym sensie – z marginesu. Nie chodzi tu o kolokwialne określenie typów spod budki z piwem (choć są w książce opisani i tacy). Chodzi o coś więcej: o ludzi w jakimś stopniu wykluczonych, nieradzących sobie w nowych realiach.

Artykuł z numeru

Mistyka nadwiślańska

Czas przyszły jest zawsze czasem nieznanym; nie wiemy, co w nim nas może spotkać, dlatego w zetknięciu z przyszłością zawsze można się doszukać komponentu lękowego. Nieokreślony niepokój jest więc lękiem nieznanego…

Antoni Kępiński, Lęk

1. Człowiek pragnie opowieści. Jak słusznie stwierdził kiedyś Roland Barthes: „w nieskończonej ilości form opowiadanie obecne jest we wszystkich czasach, wszystkich miejscach, wszystkich społeczeństwach”[1]… Aby dotrzeć do człowieka, trzeba mu opowiedzieć fabułę. Nie darmo poprzez narrację przemawia większość świętych tekstów ludzkości, na niej też opierają się wszelkie mity. Pragnienie opowieści, najskrytsze, często przez człowieka nieuświadomione, wykorzystują dziś głównie specjaliści od pisania scenariuszy tasiemcowych seriali i – co można było wyczytać na marginesie ostatnich kampanii wyborczych – ludzie odpowiedzialni za kształt współczesnej polityki, w świecie której coraz mniej liczy się głębsza idea, konkretny pomysł na urządzenie świata, coraz więcej natomiast –  opowiedziane story.

2. To paradoks: w dobie przełomu informacyjnego, Internetu, setek kanałów telewizyjnych, tysięcy wydawnictw, czasopism – coraz trudniej wydobyć całościowy, spójny obraz otaczającego nas świata. Poskładany z medialnych doniesień, literackich opisów, internetowych blogów przyjmuje kształt migawek, niepasujących do siebie wycinków. Coraz głębiej zanurzamy się w rzeczywistość, którą nazwałbym „światem niedokończonej narracji”. Gdy przyjrzymy się uważnie współczesnym mediom, dojdziemy do wniosku, iż w opisach bieżących zdarzeń pojawiają się tam jedynie newsy (najczęściej o sensacyjnym albo skandalicznym tle), a całkowicie zapomina się o poincie… Mówiąc bardziej literackim językiem: otacza nas nadmiar narratorów i ich niedopowiedzianych historii. Konkretne zdarzenia (można tu mnożyć przykłady afer gospodarczych, skandali obyczajowych, parlamentarnych komisji śledczych itd.) pojawiają się w przestrzeni publicznej jak błysk, wywołują krótkie – nieraz burzliwe – dyskusje, po czym… bez żadnych efektywnych konkluzji znikają tak szybko, jak się pojawiły[2].

3. Ta niedookreśloność szczególnie mocno odbija się na próbach opisania najnowszej historii, uporządkowania mozaiki wydarzeń z przestrzeni ostatnich dwudziestu lat. Jedną z nich jest wydana niedawno antologia 20 lat nowej Polski w reportażach według Mariusza Szczygła. Stanowi ona nie tyle syntezę historii najnowszej, ile właśnie próbę jej dopowiedzenia, nakreślenia jednej, w miarę spójnej wizji Polski po przełomie 1989 roku. W jednym miejscu zgromadzono dwadzieścia siedem reportaży, które na przestrzeni lat ukazały się na łamach różnych pism (Autor sięga najczęściej po publikacje „Polityki” oraz „Gazety Wyborczej”). Teksty takich autorów jak Wojciech Tochman, Jacek Hugo-Bader, Lidia Ostałowska czy Wojciech Staszewski potwierdzają, że to właśnie reportaż wydaje się najlepszą formą opowiadania o współczesności.

Chcesz przeczytać artykuł do końca?

Zaloguj się, jeden tekst w miesiącu dostępny bezpłatnie.

Zaloguj się