fbpx
Jarosław Makowski czerwiec 2010

Dyskretny powab utopii

Nowoczesność i racjonalizm miały jednak sprawić, iż świat zostanie odczarowany: „wszystko, co stałe, wyparuje, a wszystko, co święte, ulegnie profanacji”. Choć żyjemy w postchrześcijańskich społeczeństwach świeckich, to w istocie naszą zbiorową wyobraźnię kształtują przekonania, których sami się wypieramy.

Artykuł z numeru

Mistyka nadwiślańska

1.

John Gray, pisząc swój gorący i błyskotliwy esej Czarna msza. Apokaliptyczna religia i śmierć utopii, przywdział szaty jeźdźca, który przynosi złe wieści, odzierając nas z fałszywych, lecz powszechnych iluzji. Na szczęście w tym przypadku nie ma groźby, że zostanie mu odcięta głowa. Można nawet rzec, że brytyjskiemu filozofowi ta rola przypadła do gustu. Analogiczną strategię zastosował bowiem w książce Al-Kaida i korzenie nowoczesności (2006). Kiedy niemal wszyscy powtarzali, że Bin Laden i jego militarna korporacja, atakując Amerykę, odsłania konflikt anachronizmu, którego symbolem jest islamski fundamentalizm, z nowoczesnością, której symbolem z kolei jest Ameryka, Gray udowadniał coś przeciwnego: Al-Kaida jest doskonałym produktem nowoczesności.

Podważanie utartych opinii leży w naturze Graya. Taką strategię od pierwszej do ostatniej strony obserwujemy także w książce Słomiane psy. Myśli o ludziach i innych zwierzętach (2003), gdzie na ławie oskarżonych posadzona zostaje idea postępu. Zresztą: ten wykładowca prestiżowej London School of Economics to rzadki w obecnych czasach przykład myśliciela, któremu obce jest poczucie konieczności obrony raz wyrażonych publicznie przekonań. Legenda głosi, że Winston Churchill rzekł kiedyś, iż „jeżeli człowiek przed trzydziestką nie jest liberałem, jest pozbawiony serca, a jeżeli po trzydziestce nie jest konserwatystą, jest pozbawiony rozumu”. Oczywiście Churchill wcale tego nie powiedział, ale jego autorytet sprawił, że ta zgrabna, acz niewiadomego pochodzenia formułka zyskała status aksjomatu wszelkiej politycznej biografii: radykalizm jest przywilejem młodości, a konserwatyzm – wieku dojrzałego, i każdy myślący człowiek w pewnym momencie odrzuca pierwszy na rzecz drugiego.

Jednak Gray wymyka się tej zasadzie. Do niedawna należał do grona konserwatywnych myślicieli ślepo popierających thatcheryzm i wypisywał poematy prozą na cześć wolnego rynku. Dziś głosi, że idea postępu i nieskrępowanego rozwoju, której bezmyślnie hołdują zachodni neoliberalni myśliciele, to jeden z najbardziej szkodliwych mitów, a globalny kapitalizm może wyrządzić ludziom tyle samo krzywdy co kiedyś Związek Sowiecki. Światowy kryzys, którego konsekwencje testują na swej skórze masy poniżonych i wykluczonych, potwierdza tylko jego słowa.

Dlaczego zatem warto czytać Graya? Po pierwsze, potrafił porzucić swoją niezłomną wiarę w dobrodziejstwa płynące z wolnego rynku jako panaceum na wszelkie ludzkie bolączki. Po drugie, w podejmowanych przez siebie zagadnieniach nie zadowala się powierzchnią opisywanego zjawiska, ale szuka drugiego, a czasami i trzeciego dna. Jego wywody, czasami kreślone w aforystycznym wręcz stylu, wytrącają z intelektualnej drzemki. Od podobnych ostrych sądów i przenikliwych analiz naszej współczesności aż skrzy się na stronach Czarnej mszy…, której główna teza brzmi: zachodnia kultura przeniknięta jest myśleniem millenarystycznym i utopijnym. Czy jednak na poparcie tej na pierwszy rzut oka kontrowersyjnej tezy brytyjski filozof ma dość mocne dowody?

Chcesz przeczytać artykuł do końca?

Zaloguj się, jeden tekst w miesiącu dostępny bezpłatnie.

Zaloguj się