fbpx
Aleksander Hall wrzesień 2009

Konkurencja jest wskazana w polityce

Wyniki wyborów do Parlamentu Europejskiego potwierdziły zdecydowaną hegemonię Platformy Obywatelskiej na polskiej scenie politycznej. PiS – główne ugrupowanie opozycyjne – pozostaje daleko w tyle i dodatkowo pozbawione jest „zdolności koalicyjnych”. Trudno się temu zresztą dziwić, zważywszy na doświadczenia jego koalicjantów z poprzedniej sejmowej kadencji. Taka, zdawałoby się komfortowa, sytuacja wcale jednak nie musi w dłuższej perspektywie służyć ugrupowaniu będącemu liderem rankingów. Dlaczego?

Artykuł z numeru

Po 1 września. Groza codzienności

Może bowiem prowadzić do zbytniej pewności siebie, arogancji, a nawet pychy. Takie postawy można było zauważyć u niektórych polityków Platformy w stosunku do środowisk twórczych, krytykujących forsowaną przez PO ustawę medialną. Zarzucanie twórcom – w tym tak wybitnym (i znanym z nonkonformistycznej i obywatelskiej postawy) jak Agnieszka Holland – że ich krytyczna postawa wynika z osobistej czy grupowej interesowności, świadczy co najmniej o zawrocie głowy od sukcesów, który to stan stał się udziałem prominentnych polityków tej partii. W ich postawach i wypowiedziach odczytać można komunikat przeznaczony dla wyborców, zwłaszcza dla inteligencji: jesteście na nas skazani, bez względu na to, jacy jesteśmy i co zrobimy, gdyż jedyną alternatywą dla naszych rządów jest PiS, a tego przecież nie chcecie za żadną cenę.

To w tym kontekście należy oceniać polityczną inicjatywę Andrzeja Olechowskiego i Pawła Piskorskiego. Chociaż sondaże nie dają jej na razie większych szans, nie lekceważę jej i sądzę, że może odegrać w polskiej polityce pozytywną rolę. Zdrowe życie polityczne wymaga konkurencji ugrupowań, programów i  politycznych osobowości. Tymczasem od wyborów 2007 roku, a może nawet od wyborów prezydenckich 2005, nasze życie polityczne podporządkowane jest logice plebiscytu: albo PiS, albo PO. Tertium non datur. Nie wiem, czy odnowione SD zdoła spełnić rolę tego trzeciego czynnika, przełamującego dotychczasowy – praktycznie bipolarny – układ polityczny. Z pewnością jednak pojawienie się ugrupowania z takimi ambicjami i ze znanym politykiem, mającym prezydenckie aspiracje, jest wyzwaniem przede wszystkim dla PO. Powinno ono zmusić ją do większego wysiłku i wyrwać ze stanu samozadowolenia i stanowczo nadmiernej pewności siebie. Andrzej Olechowski i Paweł Piskorski będą przede wszystkim zabiegać o pozyskanie dotychczasowych wyborców Platformy. Skonstruowanie przez nich spójnego programu nie jest jednak prostą sprawą. Obaj politycy dali się poznać jako zwolennicy liberalnych rozwiązań gospodarczych, w tym wprowadzenia w Polsce niskiego podatku liniowego. Tymczasem zarówno ich własne deklaracje, jak i wypowiedzi polityków, zainteresowanych tą inicjatywą, wskazują, że Stronnictwo Demokratyczne zajmie miejsce na centrolewicy. Trudno w tej chwili przewidzieć, jak z tego dylematu wybrną obaj jego liderzy.

Platforma Obywatelska pozostaje ugrupowaniem liberalno- konserwatywnym. Jednak nie ulega żadnej wątpliwości, że polityczne kierownictwo sprawuje w nim środowisko wywodzące się z dawnego KLD, skupione wokół Donalda Tuska. Tym, co musi niepokoić w PO – a co pozostaje charakterystyczne także dla PiS-u – jest zupełny brak wewnętrznej debaty ideowopolitycznej.

W znacznej mierze wynika to z faktu, że główne polskie partie polityczne stały się karnymi, hierarchicznymi strukturami, w których – z wyjątkiem wewnętrznych wyborów – władza płynie z góry do dołu. Są one zdominowane przez zawodowych polityków i w coraz większym stopniu odseparowane od społeczeństwa obywatelskiego i jego żywotnych sił skupionych w inicjatywach społecznych i organizacjach pozarządowych. Bardzo daleko odeszliśmy od modelu ruchów politycznych II Rzeczypospolitej, w której duże stronnictwa polityczne – narodowe, ludowe i socjalistyczne – były zwieńczeniem różnych autentycznych przedsięwzięć społecznych.

Chcesz przeczytać artykuł do końca?

Zaloguj się, jeden tekst w miesiącu dostępny bezpłatnie.

Zaloguj się