fbpx
Małgorzata Łukasiewicz listopad 2007

Pod wulkanem

 Gdybyśmy tak wiedzieli, co mamy dać, żeby ktoś czegoś nie napisał, to co? Czy byłoby coś takiego, co chcielibyśmy wykupić od istnienia w literaturze?

Artykuł z numeru

Homoseksualista mój bliźni

Wulkany ­– sekretne łącza między wnętrzem a powierzchnią ziemi, coś w rodzaju geologicznych smoków – są tajemnicze i niebezpieczne: to dość, by się nimi interesować. A w Europie królową wulkanów jest Etna, bo najwyższa i niestrudzenie czynna. Od starożytności pobudzała poetycką wyobraźnię i badawczą dociekliwość tak skutecznie, że na początku lat sześćdziesiątych I w. Seneka pisze do Lucyliusza:

Cóż miałbym ci dać, byś nie opisywał Etny w swych wierszach, byś nie poruszał tego wspólnego dla wszystkich poetów tematu? Okoliczność, że omówił go Wergiliusz, wcale nie przeszkadzała, by mimo wszystko zajął się nim Owidiusz. Obydwaj zaś bynajmniej nie zrazili Sewerusa Korneliusza. Także wszystkim późniejszym poetom miejsce to wydało się doskonale nadające się do opisu, a ci, którzy zrobili to wcześnie, nie zagarnęli – moim zdaniem – wyłącznie dla siebie wszystkiego, co można było powiedzieć, lecz jedynie utorowali drogę. Zachodzi zaś wielka różnica, czy przystępujesz do tematu już wyczerpanego, czy też do takiego, który dopiero jest rozpatrywany. Ten drugi rozrasta się co dzień, przy czym osiągnięcia już dokonane nie stanowią przeszkody dla osiągnięć przyszłych. W dodatku położenie ostatniego pisarza jest najlepsze: znajduje on gotowe słowa, które inaczej zestawione, przybierają nowy wygląd zewnętrzny. I wcale nie przywłaszcza ich sobie jako cudzych; należą bowiem do wszystkich, a wszak prawnicy przeczą, by coś należącego do ogółu mogło się stać przedmiotem czyjejś własności osobistej. Albo więc nie znam ciebie, albo także i tobie Etna wyda się ponętna. Na pewno pragniesz już napisać coś wzniosłego, równego dziełom poprzedników.

W dalszym ciągu listu Seneka przechodzi do kwestii cnoty – w końcu przecież pisze do Lucyliusza listy moralne. Zastanawia się nad stałością i zmiennością fizycznej postaci świata i stwierdza, że nawet jeżeli Etna osiada i robi się coraz niższa – a Lucyliusz w swojej relacji mógłby się o tym ewentualnie wypowiedzieć – to cnota ponad wszelką wątpliwość jest wielkością stałą.

Czy Lucyliusz faktycznie napisał coś o Etnie, tj. czy trafnie przypisuje mu się autorstwo poematu Aetna, to nie jest do końca pewne. W każdym razie, korzystając z tak przewrotnie wyrażonego przyzwolenia, liczni autorzy późniejsi nie zrażali się długim szeregiem poprzedników i pisali o Etnie (jak również o wszystkich innych sprawach „wspólnych dla wszystkich poetów”). W 1496 r. wenecka oficyna Alda Manucjusza opublikowała dziełko Pietra Bemba De Aetna dialogus. Młody Bembo w towarzystwie przyjaciela wspiął się na górę, a następnie sporządził relację z wyprawy. Chociaż właściwie słowo „relacja” nie jest tu na miejscu. Dziełko Bemba ma postać listu do towarzysza owej wyprawy i zdawałoby się, że chce po prostu upamiętnić wspólnie przeżytą przygodę. Ale list pisany jest z myślą o szerszym gronie czytelników, to przecież moment wysokiej fali renesansu, kiedy powstają nowe formy komunikacji literackiej i społecznej, a listy krążące między humanistami to już prawie zalążek czasopism. Od razu na wstępie Bembo oświadcza też, że „wypytują nas o ognie Etny”, więc „aby się wreszcie uwolnić od tej uciążliwości, postanowiłem spisać tę rozmowę, którą odbyłem z ojcem (…), kilka dni po naszym powrocie”. Więc list do przyjaciela, w którym przytacza się rozmowę z ojcem, ale pośrednio uczestniczą w niej obficie cytowani dawniejsi poeci i uczeni – a wszystko po to, by ostatecznie cała szeroka publiczność dostała coś, co ją zainteresuje, zaspokoi jej głód nowinek oraz dobrej lektury.

Chcesz przeczytać artykuł do końca?

Zaloguj się, jeden tekst w miesiącu dostępny bezpłatnie.

Zaloguj się