fbpx
z Jerzym Jarzębskim rozmawia Paulina Małochleb czerwiec 2007

Głos słychać, ale nikt nie juz nie mówi

Autor-profesjonalista, który powinien pisać regularnie i bez większego znużenia, często szybciej rezygnuje niż pisarz z poczuciem posłannictwa. Pisarz spełniający misję chce do ostatniego tchu jeszcze coś mówić, podczas gdy zawodowiec w pewnym momencie może stwierdzić: „To mnie przestało obchodzić”.

Artykuł z numeru

Szkoła przymusu czy szkoła dialogu?

W jaki sposób moglibyśmy zdefiniować milczenie twórcy? Czy jest to całkowity brak publikacji, jak w wypadku Konwickiego lub Lema, którzy odmówili pisania w pewnym momencie swojego życia, czy też jest to pisanie rzadkie, jak u Szymborskiej czy Myśliwskiego?

Sądzę, że z reguły nie mamy do czynienia z milczeniem absolutnym, z całkowitym odejściem od literatury – Lem nie przestał przecież publikować. Pisał, i to dużo, często wypowiadał się w mediach. Zarzucił tylko tworzenie prozy artystycznej na taką skalę, do jakiej byliśmy przyzwyczajeni. Publikował pojedyncze teksty: na przykład opowiadanie Materac. Było też opowiadanie dla „Playboya”, które napisał trochę z przekory. Marzył o tym, by dla takiego magazynu napisać tekst dowodzący, że może zaistnieć sytuacja, w której seks przestanie być atrakcyjny.

W Ostatniej podróży Ijona Tichego pojawia się bardzo duża dawka ironii, ale jednocześnie jest to proza pisana ze świadomością odejścia od wysokiej literatury artystycznej, do jakiej Lem przyzwyczaił swoich odbiorców przez całe lata.

Tak, to prawda. Lem w jakimś sensie zamykał pewne wątki, specjalnie wprowadzał takie rozwiązania fabularne, żeby niemożliwa była kontynuacja. W powieści Pokój na Ziemi Ijon Tichy ma przecięte główne więzadło mózgowe i w związku z tym staje się dwoma osobowościami, ma właściwie „półtorej” osobowości, jak mówił Lem. Różne paradoksalne rzeczy wynikały z tego upośledzenia, ale Ijon (z jednym wyjątkiem, o którym była mowa) już nie nadawał się na bohatera. Lem definitywnie zamknął także wątek Pirksa – po prostu uśmiercił go we Fiasku.

Czy te posunięcia autorskie były wynikiem zmiany zainteresowań, nowego ustawienia priorytetów?

Lem robił to wszystko świadomie, to znaczy dość świadomie przestał lubić tworzenie fikcji literackiej, zaczęło go bardziej frapować pisanie na tematy aktualne, wypowiadanie się w formie esejów czy felietonów. Przyznawał się do zmiany swoich zainteresowań całkiem otwarcie. Nie osłabła jego aktywność pisarska, lecz on po prostu umyślnie zakończył pewien jej etap, powiedział: „Teraz już koniec, więcej nie będę pisał powieści ani opowiadań”.

To jest najciekawszy przypadek milczenia: kiedy nie mamy do czynienia z wygasaniem talentu czy z wygasaniem natchnienia, tylko z programową rezygnacją z tworzenia. Ale teraz nasuwa się kolejne pytanie: jak można nazwać postawę odejścia od literatury, strategię odrzucenia literatury?

Nie wiem, czy chciałbym ją nazywać jakoś specjalnie (śmiech). Natomiast myślę, że to jest ciekawy problem: ktoś przez wiele lat wypowiada się jako pisarz i nagle stwierdza, że to go już nie bawi. Oczywiście takie przypadki występowały też wcześniej (choćby Rimbaud), byli tacy twórcy, którzy po prostu wybierali inny tryb kariery, przestawała ich zajmować literatura i odchodzili od niej – jako mniej istotnej – do innych form działalności. Nie wiem, czy tak było też w przypadku Rimbauda, którego po prostu pochłonęły awanturnicze przygody. Czy uznał on życie handlarza niewolników w Afryce za ważniejsze od poezji?

Chcesz przeczytać artykuł do końca?

Zaloguj się, jeden tekst w miesiącu dostępny bezpłatnie.

Zaloguj się