fbpx
Paweł Taranczewski maj 2007

W poszukiwaniu Zeitgeistu

Lekturę tej godnej podziwu książki rozpocząłem od końca, mianowicie od tablicy chronologicznej przyklejonej do tylnej okładki. Znikła iluzja sekwencji teorii; tego, że pierwsze są te omówione na początku, a ostatnie znajdują się na końcu tomu.

Artykuł z numeru

Nie dać Kościołowi umrzeć

Wprawdzie badania kulturowe bądź pragmatyzm to sprawy rozkwitłe pod koniec XX wieku i wzrastające po dziś dzień, jednak tablica wskazuje początki pragmatyzmu sięgające 1907 roku (Pragmatyzm Jamesa), a początki badań kulturowych umieszcza w roku 1922 (Historia i świadomość klasowa Lukácsa). Tablica pozwala także wyodrębnić zjawiska najnowsze: dekonstrukcja, badania genderowe czy dwudziestowieczny historyzm rozwinęły się już w drugiej połowie lat sześćdziesiątych i później. Na tablicy widać równoległy rozwój niektórych nurtów i postaw badawczych. Fenomenologię (Badania logiczne ukazują się w 1901) flankuje z jednej formalizm rosyjski (Wskrzeszenie Słowa Szkłowskiego z 1914) i strukturalizm (Kurs językoznawstwa ogólnego de Saussure’a z 1916), obok rozkwita psychoanaliza (Freud wydał Objaśnienie marzeń sennych w roku 1900). Tablica unaocznia także powiązania teorii, oraz ich swoiste genealogie.

Poprzez podręcznik można zobaczyć wyłaniający się niezbyt jeszcze wyraźny Zeitgeist wieku XX. Pierwsze dziesięciolecia oglądają przełom antypozytywistyczny. To filozofia Bergsona, fenomenologia, psychoanaliza, hermeneutyka, Heidegger… Te filozofie promieniują – oświetlają teorię literatury a i samą literaturę (przypomnę powinowactwo Bergsona i Prousta…). Odejście od pozytywizmu oznacza zniechęcenie sceptycyzmem i poszukiwanie niewzruszonych podstaw poznania. Dziesięciolecia te jednak oglądają także filozofię niepozytywistyczną i takież teorie literatury, no bo odejście od pozytywizmu, ów „przełom” nie jest całkowity. Powstaje przecież Koło Wiedeńskie, a jego neopozytywizm logiczny trwa niemal cały wiek dwudziesty, bo przenika do anglosaskiej filozofii analitycznej, która z kolei inspiruje teorię literatury. Wokół neopozytywizmu krąży też jakże wpływowy Wittgenstein… Czytając Teorie…, widziałem kolejne podważanie wzorów racjonalności i instaurowanie nowych; śledziłem związek tych przemian z filozofią i estetyką; związek, na który autorzy zwracają baczną uwagę – należy im się za to pochwała.

Myśl autorów biegnie wieloma torami.

Referując kolejne stanowiska teorii literatury, unaocznia rozwój pojmowania języka od esencjalnego i strukturalnego w pierwszej połowie wieku po radykalnie pragmatyczne. Czy to ewolucja czy tylko przemiany pojmowania znaku językowego? Jeśli ewolucja, to jaki ma kierunek? Czy też jest bez kierunku? Niezależnie od odpowiedzi na to pytanie, której nie znam, główną linią, złotą nicią książki jest pokazanie tego, jak w wieku dwudziestym widziano, pojmowano język i sens w związku z literaturą. Książka pokazuje ewolucję tego pojmowania poczynając od Badań logicznych Husserla, w których zdania prawdziwe mają sens idealny, a konkretna wypowiedź sięga niejako do tego idealnego skarbca. Badania logiczne wpłynęły na teorię literatury Romana Ingardena, w której – co książka chyba za słabo podkreśla – dla teorii literatury nie tyle ważna jest ontologia i sposób istnienia literackiego dzieła, ile wskazanie, że wyróżnikiem literackiego dzieła sztuki, jest jego wartość artystyczna. Wedle Ingardena usunięcie aksjologii paraliżuje mowę o sztuce, w szczególności o literaturze. Interesujące też jest pojmowanie przez Ingardena estetycznego przeżywania literatury, które to pojmowanie okazuje się zadziwiająco aktualne. Ponadto literackość, o której w książce mówi się jako o tym co wedle niektórych szkół czy teorii wyróżnia szeroko pojęty tekst artystyczny, jest jakością wartościową w Ingardenowym sensie, pytanie tylko, czy formalną czy materialną. Jak dla Husserla, tak dla badaczy pierwszej połowy wieku sens – tak czy inaczej pojęty sens – jest, istnieje i należy go odkryć. Tak myślą formaliści, wartość dzieła wiążąc tylko z jego formą. Forma jest dla nich treścią dzieła. Formalizm wyłoni z siebie strukturalizm, który poszukując arche języka, wskazuje fonem i grę opozycji binarnych – uznaje zatem priorytet formy jako struktury, co tkwiło in nuce u formalistów, z tym, że radykalny strukturalizm nie interesuje się już referencyjnością języka, jego sensowności upatrując wyłącznie wewnątrz systemu, wewnątrz struktury, która dyryguje każdą indywidualną wypowiedzią. Uznaje też prymat struktury. Ostatecznie strukturalizm powie: jesteśmy mówieni. Również dla hermeneutyki sens jest obecny, jednak należy doń dotrzeć poprzez tekst, przy pomocy odpowiednich zabiegów. Książka naturalnie nie pomija różnicy między heremeneutyką jako metodą analizy tekstu a hermeneutyczną filozofią Heideggera, Gadamera czy później Ricoeura i pokazuje, jaki te techniki i filozofie miały wpływ na pojmowanie literatury.

Chcesz przeczytać artykuł do końca?

Zaloguj się, jeden tekst w miesiącu dostępny bezpłatnie.

Zaloguj się