fbpx
Janina Ochojska-Okońska marzec 2007

To nie jest dobre miejsce do życia, ale dobre do nauki

Proszę dziewczynkę o pokazanie mi pokoju, w którym śpi. Wychodzimy ze stołówki i idziemy do dwupiętrowego budynku, gdzie mieszczą się pokoje dla dziewcząt. Na ścianie klatki schodowej wymalowano płaczące dziecko, które głaszcze po głowie ręka wystająca z rękawa w kolorach flagi afgańskiej.

Artykuł z numeru

Porzuceni mistrzowie

W ciemnej, odrapanej stołówce w sierocińcu Allahudin w Kabulu grupka 20 dzieci w wieku od dziesięciu do piętnastu lat, siedząc na zniszczonych ławkach, rysuje flamastrami na kawałkach papieru swoje marzenia. Kim chciałyby być w przyszłości? To temat dla nich bardzo zajmujący. Na rysunkach obok postaci są szczegółowe opisy zawodu, jaki dzieci chciałyby wykonywać, kiedy dorosną. Potem każde z nich staje pod ścianą i, prezentując rysunek, opowiada, jakie będzie jego dorosłe życie. Najad (10 lat) chce być biznesmenem, będzie miał firmę budowlaną i będzie bardzo bogaty, przedstawił siebie w eleganckim, europejskim garniturze. Nurbibi (10 lat) chce być pielęgniarką, narysowała siebie ze strzykawką, zajmie się dziećmi i zamierza tak robić zastrzyki, żeby nie płakały. Nangiolaj (11 lat) chce być policjantem, ale takim „od ruchu drogowego”, Azaratulla (12 lat) chce być szoferem autobusu i wozić ludzi daleko – przy okazji zobaczy świat poza sierocińcem. Zainab przedstawiła swoje marzenia po angielsku, dziś ma 13 lat, a w przyszłości będzie nauczycielką od komputerów, mówi o tym z całkowitą pewnością. Będzie dobrze zarabiać i uczyć innych czegoś pożytecznego.

One chcą więcej

Zajęcia z wielokulturowości, jak również inne kursy pozaszkolne dla dzieci z sierocińców kabulskich, to pomysł i pasja Ani Boniewicz, szefowej misji PAH Afganistanie. Ania bardzo szybko nauczyła się języka dari, co pozwoliło jej nawiązać kontakt z dziewczynkami z sierocińca, a nawet zdobyć ich zaufanie. Poznała ich pragnienia i wiedziała, czego najbardziej potrzebują. Nie wymalowania ponurych sypialni, nie remontu brudnych toalet i niekoniecznie uruchomienia nieczynnych od miesięcy pryszniców, które pokryły się kurzem. Lepiej dać możliwość uczenia się i poznawania fascynującego świata, do którego wcześniej nie miały dostępu. Zajęcia z wielokulturowości z założenia nie są kursem zawodowym i trudno jest jednoznacznie określić jego wymierne rezultaty. Spotkania są prowadzone w formie warsztatów, dzieci uczestniczą w różnych grach i zabawach interaktywnych, przedstawiają dramy, rysują, dyskutują, czyli robią to, czego w normalnej szkole brak. Często punkt wyjścia do dyskusji stanowią afgańskie przysłowia, baśnie lub wydarzenia historyczne. Ponadto dzieci uczą się o dziedzictwie kulturowym i historycznym Afganistanu, o zabytkach, tradycjach i obyczajach różnych grup etnicznych. Zdobywając wiadomości o różnych kulturach i językach w Afganistanie, o zróżnicowaniu geograficznym, strojach czy biżuterii, dzieci uczą się tolerancji, więcej – szacunku dla innych dzieci, bez względu na to, z jakiej grupy etnicznej pochodzą, jaki jest ich rodzimy język, czy są to dzieci niepełnosprawne, chłopcy czy dziewczynki.

W tym roku do programu zostały włączone zajęcia z praw dziecka. Dzieci, które miały i wciąż mają trudne życie, dzięki tym zajęciom uświadamiają sobie swoją wartość i swoje prawa, na przykład prawo do nauki albo prawo do nie podejmowania pracy zarobkowej w dzieciństwie. Przy okazji uczą się, że każde z nich ma własną tożsamość, własne marzenia i że trzeba szanować inne dzieci i ich marzenia. Udział w tych zajęciach ma też znaczenie terapeutyczne, biorąc pod uwagę to, w jakich warunkach się wychowują i że niejedno z nich wiele w życiu przeszło. Wzrasta ich samoocena, poczucie własnej wartości, wiara w lepszą przyszłość, dzieci stają się otwarte, łatwiej przychodzi im akceptować osoby z otoczenia – te mówiące z innym akcentem, pochodzące z różnych obszarów Afganistanu, odmiennie się zachowujące.

Chcesz przeczytać artykuł do końca?

Zaloguj się, jeden tekst w miesiącu dostępny bezpłatnie.

Zaloguj się